wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 9

*Perspektywa Michała*

Gdy zajechałem do szpitala zapytałem pani na recepcji:

-Dzień dobry. Przepraszam przywieziono tu moją siostrę Klaudię. Mogę wiedzieć gdzie ona jest?
-Proszę wolniej. A kim pan jest dla niej?
-No bratem no.- co raz bardziej się denerwowałem.
-Klaudia Kowalewska?
-Tak tak to ona.
-Jest na blogu operacyjnym.
-Ale jak to?!- krzyknąłęm
-Niech pan zapyta dokładnie jakiegoś pana, który stoi przed salą. Powiedział, że jest rodziną.
-Aha dobrze.

Załamany podbiegłem na górę. Pierwsze kogo zobaczyłem to Pita. I to było takie załamanie jak go zobaczyłem. Z drugiej strony się wściekłem.

-Nowakowski coś ty cholera znowu narobił!
-Ja ?! Popatrz na siebie ! A co byś zrobił gdyby do twojego domu zanim dobrze otworzyłeś drzwi szybko wparowało 2 mężczyzn?! Co?!
-Co?! Pobiłbym ich! A ty nawet się nie ruszyłeś!
-Dobra zamknij mordę!
-Ty cwe...

Już mu miałem przywalić. Nagle wywieźli z sali Klaudię. Cała była posiniaczona. Biedna. Martwiłem się o nią. Przewieźli ją na zwykłą salę, do której na szczęście mnie wpuścili. Wszedłem do niej i usiadłem obok. Po chwili po przeciwnej stronie łóżka znalazł się ten idiota.

-Co ty tu jeszcze robisz?
-Ja? Może dalej chcesz na mnie drzeć pysk?!
-Tak! Chce ! I masz jakiś problem?!
-Mam!

Zaczęliśmy się tłuc. Gdyby nie lekarz przechodzący obok to chyba bym go zabił. Wyprosił nas z sali i powiedział, że jeśli się ogarniemy to możemy wejść. A jak nie to mamy kierować się ku wyjściu.

*Perspektywa Nowakowskiego*

Gdy lekarz poszedł od razu wszedłem do sali. Ona leżała taka bezbronna, ale wydawało mi się, że ona mruga. Nagle otworzyła oczy, które miała pełne łez.

-Co ?! Dalej ci na mnie tak cholernie zależy?! Jakoś mi się wydaję, że byś mnie wtedy obronił.- rzuciła spojrzenie pełne smutku i złości jednocześnie.

*Perspektywa Klaudii*

W momencie, w którym powiedziałam Pitowi swoje zdanie... mam nadzieję że zrozumiał i wie co czuje do niego. Złość, smutek, żal, zawiedzenie... Nigdy nie sądziłam że miłość może tak ranić. Chciałam się podnieść lecz poczułam ogromny ból. Nie mogłam złapać oddechu. Poczułam jak znowu tracę przytomność...

*3 DNI PÓŹNIEJ*
Zaczęłam pomału się przebudzać. Nie wiedziałam jaki jest dzień, miesiąc nic!
Tym razem nie czułam bólu. Podniosła do i rozejrzałam po sali. Nikogo mi było. Spojrzałam na telefon, który wskazywał

-Że co?! Jest 6:57 ? 6 grudnia? O maj gasz!  - w myślach mówiłam sama do siebie.

Wykręciłam numer do brata. Chciałam jak najszybciej to zobaczyć.

-Halo? Kto mówi? Jak poważna jest sprawa że musi Pan dzwonić o 7??
- Siostry już nie chcesz usłyszeć?- zapytałam uśmiechając się na twarzy
- Klaudia?! Nic Ci nie jest?!
-Nie. Mógłbyś przyjechać?
- Już tylko się zbiorę. Gdzieś za 30 minut będę. Okej ?
- Okej.  Czekam. Papa
- Papa Klaudia

Odłożyłam telefon na bok.  Patrzyłam w sufit po około pół godziny przyjechał Kubi. 

- Jestem. Co się stało?
- Piter na pewno mnie nie kocha.
- Jak to Piter cię nie ko...

To co zobaczyłam w drzwiach było nie w uwierzenia...

***
Dobry dobry! Witam was 😧 z wymęczonym rozdziałem xD ale szczerze mówiąc nie jest najlepszy :c niestety wena siadła ;/ miłego czytania :D

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 10

*Perspektywa Klaudii*

To co zobaczyłam w drzwiach było nie do uwierzenia. Przyjechał mój dawny znajomy... nie myślałam że będzie mnie pamiętał.

-Dzień dobry. Przyjechałem. - powiedzial uśmiechając się w moją stronę.
-Michał czy ja o czymś nie wiem?
-No pamiętasz jak kiedyś opowiadałaś mi o swoim koledze, którego poznałaś na wakacjach w Bułgarii? Proszę. Oto on.
-Niko to ty?- nie wierzyłam własnym oczom.
-Nie twój kibel wiesz. Dawno cię nie widziałem.
-Ale ty aż z Bułgarii tutaj przyjechałeś?
-Nie. Gram tu w klubie w siatkówkę.
-Teskniłam za tobą.
-Ja za tobą też.- po tych słowach przytulił mnie.

Powróciło dawne uczucie. Miałam ochotę tak się przytulać do niego jak wtedy. Poznałam go jak miałam 13 lat. Moi rodzice nie wiedzieli że się z nim spotykałam. Teraz jak mi sie przypomniały te czasy poczułam smutek. I Penchev to zauważył.

-Co jest?
-Przypomniałam sobie jak to było gdy nasi rodzice żyli. - mimowolnie łzy zaczęły mi lecieć.
-Jak to "nasi"?
-No moi i Michała.
-To wy jesteście rodzeństwem?
-Ostanio się o tym dowiedziałam. Bo wiesz nie przyjechałam do ciebie na następny rok bo moi rodzice zginęli w wypadku. To już 10 lat...
-O przepraszam nie wiedziałem. Wybaczysz mi?
-Niko nie rób z siebie idioty.
-Dobra to ja idę. Jak co to dzwoń.- szczęśliwy Kubiak pomachał mi i wyszedł z sali.

Penchev spędził ze mną całe popołudnie. Śmialiśmy, wspominaliśmy, opowiadał mi jak to się stało że gra w reprezentacji i w Asseco. Ja także trochę poopowiadałam o Nowakowskim i wogóle o wszystkim. Nie spodziewał się że Piter taki jest. W pewnym momencie do sali wszedł lekarz.

-Witam. Lepiej się pani czuje?
-O wiele.
-To w takim razie jutro panią możemy wypuścić. Leży tu pani już tydzień więc wystarczy. Tylko musi ktoś przyjechac po ciebie.
-Ja przyjadę. Tylko o której?- szybko wtrącił Niki.
-Myślę że około 10.
-Dobrze to będę.
-To ja wracam do swoich pacjentów.

Gdy lekarz wyszedł Nikolay chwycił mnie za rękę. Pomógł mi wstać i przytulił mnie najmocniej na świecie. Chyba się zakochałam w nim na nowo. Jednak bałam się że on już tego nie czuje co ja i uznałam że lepiej będzie jak nic nie wspomnę o tym. Powygłupialiśmy się trochę i musiał już iść na trening. Pożegnał mnie delikatnym buziakiem w policzek i wyszedł. Znów zostałam sama. Ciągle o nim myślałam. Może to on jest tym idealnym nie Nowakowski? Sama nie wiem. Jednak Penchev nigdy mnie nie zranił. W końcu byłam tak zmęczona że usnęłam.

Rano obudziłam się koło godziny 7:00. Zjadłam przyniesione śniadanie i zaczęłam pomału pakować rzeczy do torby. Ubrałam się w normalne ubrania i czekałam na przyjaciela. Nagle zadzwonił mój telefon. Nowakowski...

-Halo?
-Klaudia proszę to pilne spotkajmy się muszę cie przeprosić.
-Na pewno nie dzisiaj. Muszę sobie dużo rzeczy przemyśleć.
-Dobrze. Ja zawsze jestem gotowy. Papa
-Narazie.

Odłożyłam telefon. Nie miałam ochoty narazie z nim gadać. Siedziałam sobie i czytając książkę spędziłam ostatni czas w szpitalu oczekując Nikolaya. Chwilkę przed 10:00 pojawił się w sali.

-Witaj piękna.
-Niko... wiesz muszę ci coś powiedzieć.
-Coś się stało?
-Ja chyba znowu się w tobie zakochałam.
-Wiesz co?
-Co ?
-Ja też.

Nie czekał na moją reakcję tylko po prostu mnie pocałował. To było cudowne uczucie.

****
Musiałam namieszać xD Myśleliśie pewnie że zaraz się pogodzą i będą razem oj nie nie. Nie tak szybko xD tylko mnie nie zabijcie. :D mam nadzieję że sie podoba. Buziakii :**

środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 8

*Perspektywa Klaudii*

Koło godziny 8 rano obudził mnie dźwięk budzika. Patrzę na telefon.

-Dzisiaj jest 1 grudnia?! To to wszystko mi się śniło?- myślałam.

Wstałam trochę zagubiona własnymi myślami. Podeszłam pod pokój Nowakowskiego i uchyliłam lekko drzwi. Zobaczyłam, że z kimś rozmawia. Po cichu uchyliłam drzwi i chciałam coś usłyszeć, ale się nie dało przez to, że otwarł okno.Nagle odłożył słuchawkę i zbliżał się ku drzwi. Szybko je otworzyłam.

-O cześć Pit.
-No nie wiem czy cześć.- powiedział strasznie wkurzony.
-Co się stało?
-Ty mnie pytasz co się cholera stało? W moim domu obściskiwałaś się z Kubiakiem! Tak z twoim bratem. Nie chce cię widzieć wyjdź stąd.
-Ale Piter to nie..
-Taaaaa na pewno to nie tak. Koniec. Wynoś się ! Masz 30 minut.
-No a gdzie ja pójdę?
-To twój problem.

Rozpłakałam się i załamana usiadłam na kanapie. Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Piter zły je otworzył. I kogo zastał za nimi? Adriana z Damianem. Tych dwóch co w przeszłości .... Nawet nie chcę o tym myśleć. Wparowali do domu i podeszli do mnie. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam ogromny ból...


*Perspektywa Kubiaka*

Rano poszedłem na trening, ale jedna rzecz bardzo mnie zaniepokoiła. Nie było na nim Pita i Klaudii. Zapewne znowu się pokłócili i Piter zapomniał o treningu, a siostra poszła na spacer. Martwiłem się. Po zakończonych ćwiczeniach poszedłem do szatni, przebrałem się i jak poparzony z niej wybiegłem i pojechałem prosto do domu Nowakowskiego. Gdzieś 15 minut później stałem pod drzwiami i pukałem. Nic nawet odgłosu nie było słychać. Zadzwoniłem do niego odebrał, ale nie był zadowolony.

-Halo? Piter?
-Nie matka boska. Czego chcesz Kubiak?
-Ej co jest? Nigdy nie mówiłeś do mnie po nazwisku.
-Ale zacząłem. Powiesz mi co ty robiłeś z Klaudią w moim domu?!


Nie zrozumiałem wogóle pytania. Przecież ja nigdy u niego nie byłem sam z Klaudią.

-Nie wiem o co ci chodzi. Gdzie jesteś i gdzie jest moja siostra?
-Jestem w szpitalu. Klaudię operują.
-Że co?! Ale jak?
-No bo jakiś dwóch facetów zanim zdążyłem dobrze otworzyć drzwi wparowało do mojej chaty i pobili ją. Nagle uciekli ale nie biegłem za nimi tylko zadzwoniłem na pogotowie. Wiem, że dziwna sytuacja ale poprostu masakra.
-Okej już jadę.

Wsiadłem do samochodu i chyba przekroczyłem wszystkie możliwe przepisy. Zresztą nie da się ukryć bo złapała mnie policja.

-No to zajebiście.- pomyślałem.

-Dzień dobry. Funkcjonariusz Mariusz Winiarski. Zdaje pan sobie sprawę, że przekroczył prędkość?
-Tak zdaję sobie sprawę.
-A gdzie to się panu tak spieszy ?
-Moja siostra jest w szpitalu. Miała mały wypadek.
-Aha dobrze, ale mandat musi być. Będzie 120 zł. Płaci pan od razu?
-Tak tak już.

Wyciągnąłem portfel, zapłaciłem i spokojnie pojechałem do Klaudii. Jednak czekała mnie tam bardzo drastyczna sytuacja...

***
To jest rozdział za niedziele!!!!! :D
Niestety mam mało czasu i w weekendy mam zawody i turnieje więc mam bardzo ograniczony czas. Jeszcze na dodatek testy w szkole.
Dobra komentujemy i do zobaczyska :**

piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 7

*Perpsektywa Klaudii*

Już szłam spać gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Niepewnie odebrałam, gdyż na ekranie pojawił się napis: Tata.

-Halo?
-Klaudia ? To ja twój ojciec.
-Że co ! Przecież ty nie żyjesz !
-Żyje. Właśnie że żyje. I jeszcze się na tobie zemszczę bo matka wtedy zginęła ale ja uciekłem. Nienawidzę cie za to rozumiesz !
-Przecież to twoja wina idioto ! - krzyknęłam i znowu rozryczałam się jak dziecko.



Moje życie wcale nie jest wesołe. A gdy jest w miarę dobrze to w mgnieniu oka wszystko się sypie. Mój ojciec żyje? Przecież to ..to niemożliwe. Usłyszałam pukanie do drzwi. Raz, drugi, trzeci a ja nic... W końcu Piter się wydarł:

-Cholera! Klaudia ku**a jesteś tam?!

Sennie wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi.


*Perspektywa Pita*

Gdy usłyszałem krzyk Klaudii pobiegłem do jej pokoju. Pukałem w drzwi a w zasadzie waliłem pięścią i nic. Nagle otworzyła mi je zapłakana dziewczyna.

- Klaudia ? Co się stało? 
-Mój ojciec...
- Co twój ojciec?

Opowiedziała mi całą swoją historię. Myślałem, że nie wytrzymam. Ja ją kocham. Chociaż może to tylko zauroczenie ? Sam nie wiem.Taka smutna była, a głupi ja nie wiedziałem co zrobić. Tak poprostu ją ... przytuliłem.



Widać było po niej załamanie. Co z tego, że była północ i na 7:00 miałem trening? Czułem przy niej takie dziwne uczucie, którego nigdy nie czułem z nikim. Leżeliśmy na łóżku i ona wtulona we mnie usnęła więc po cichu wyszedłem z pokoju i poszedłem spać.


*Perspektywa Klaudii*

Obudziłam się rano w łóżku, ale było inaczej niż wczoraj. Mój ojciec żyje, Pit jest taki troskliwy o mnie. Nie chce go zranić. On nie zna całej przeszłości... tej złej przeszłości. Ja po prostu nie uwierzę już tak łatwo nikomu. Nie po tym co się kiedyś stało. Ale teraz to jest nie ważne. Ważne jest to, że mam marzenia i chcę je spełnić. Tak już mam. Zawsze pod górkę. Zawsze bez wparcia, chociaż robię wszystko co w mojej mocy. Pomału się ubrałam i umalowałam i poszłam na spacer. Na spacerze spotkałam go. Mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Gdy go zobaczyłam przypomniały mi się czasy, w których miałam matkę i ojca. Łzy napłynęły mi do oczu. Wzięłam głęboki oddech i krzyknęłam jego imię. Odwrócił się w moją stronę i zaczął biec.

-Klaudia ? Ja nie wierzę własnym oczom.
-Tak to ja. Co cię sprowadziło do Rzeszowa ?
-Gram tu w klubie. A ty? Jak tam ? Mąż, dzieci, praca ? No w końcu się 12 lat nie widzieliśmy.
-Taaa... rodzice zginęli ale jednak żyje ojciec i chce mnie zabić, męża, dzieci ani pracy nie posiadam więc nie mam o czym ci poopowiadać.
-O jeju przepraszam, że zapytałem. Może dasz się zaprosić na kawę do mnie ? Pogadamy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Przepraszam cię na chwilę.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. Ojciec...

-Halo ?
-Witam cię. Musimy się spotkać. Koniecznie.
-A po co ?!- zaczęłam się coraz bardziej wkurzać.
- Mam sprawę.
-Jaką ?!
-To nie jest temat na rozmowę przez telefon.
-Jest ! Albo mówisz albo nigdzie nie idę.
-Chcę abyś wróciła i zamieszkała ze mną.
-Po tym ci mi zrobiłeś ?! Co piłeś ? Przyznaj się...
-Nic nie piłem Kla...

Rozłączyłam się gdyż chciałam spędzić trochę czasu z moim znajomym. Nie miałam sił na gadkę z moim starym.

-No jestem.
-Co się stało?
-Nie ważne długa historia.
-Oki. Dobra to ja lecę. Do zobaczenia.
-Papa.

On poszedł w swoją stronę, a ja w swoją stronę. Rozmyślałam nad sobą i wszystkimi wydarzeniami, które wydarzyły się w ostatnim czasie. Coś mnie tknęło, żeby spojrzeć w telefon. Nieodebrane połączenie: 8 od Nowakowski :D.  I do tego jeszcze SMS...

                                                                *Nowakowski :D*

Wiem, że pewnie uciekłaś bo to co wczoraj... w sensie pewnie narobiłem ci nadzieję przytulając cię, ale nie możemy być razem.
                                                         Piotrek
Jakiej zaś nadzieji ? O co mu chodzi. Wykręciłam do niego numer i odebrał ktoś inny...

-Halo? Nie mam czasu na rozmowy laluniu. Zajjmuje się właśnie moim narzeczonym.
-Kim ? Że Nowakowskim ?
-No a myślisz, że on by chciał z tobą być ? Z bezdomną szm**ą?
-Przeginasz..
-Nara debilko.

Rozłączyła się. Znowu mi to robi... Za duże nadzieje sobie robiłam. Może ona ma racje? Jestem zwykłą idiotką, która nie umie nic. Koniec tego. Poszłam do jego mieszkania po moje rzeczy i on tam był z tą lafiryndą. Spakowałam swoją niewielką ilość rzeczy i udałam się do brata. Zadzwoniłam dzwonkiem i od razu na wejściu się rozkleiłam w jego ramionach.

-Co jest ?
-Kocham cię bracie. Pomóż mi..- popłakałam się całkiem.




-Klaudia co jest ?
-Bo Nowakowski jest z inną...
-Zakochałaś się w nim ? Ale prawdę mi powiedz.
-Chyba tak, ale on po raz kolejny daje mi do zrozumienia, że się dla niego nie nadaję.
-Misia nie mów tak.
-Ale to prawda ! Jestem zwykłą..
-Zwykłą? Zapomniałaś dodać nie. Bo ty jesteś niezwykła. I za to cię kocham.
-Ja... chcę z nim być. Kocham go. Ale nie wiem czy on mnie też...


*Perspektywa Michała*

-Ja... chcę z nim być. Kocham go. Ale nie wiem czy on mnie też...
-Poczekaj tutaj a ja podjadę do niego na chwilkę- byłem nabuzowany na maxa.

Szybko ubrałem kurtkę, wziąłem kluczyki od samochodu i pojechałem. Nie mogłem tej sprawy tak zostawić. Po raz kolejny ten debil doprowadził do tego, że ona cierpi. Jechałem przed siebie i dojechałem do celu. Wysiadłem z samochodu i już byłem pod drzwiami, ale coś mnie zatrzymało. Coś mianowicie myśl, że co ja mu powiem ? A dobra. Idę na żywioł- Pomyślałem.
Zapukałem i otworzył mi je smutny Pit.

-Co się stało ? Pewnie przyszedłeś mnie opierdzielić za to, że mam powaloną koleżankę, która nie może się ode mnie odczepić. Wiem, że ranię Klaudię. Ja chcę chodzić z nią. Być tym jedynym. Ale ona się do mnie po tym nie odezwie na pewno. Sama mi powiedziała, że nie chce mnie znać bo jestem zwykłym skończonym draniem.
-Ona tak powiedziała ???- byłem zaskoczony.
-Ale to nie dzisiaj.
-Ahaaa. Okej. Musisz z nią pogadać. Przyjdź ze mną do niej. Chodź już jedziemy.
-Dobra tylko wezmę kurtkę.

Po chwili znów stałem pod drzwiami, ale swoimi. Przekręciłem klucz i ujrzałem pustkę. Nie było jej w salonie, ale na szczęście leżała na łóżku w sypialni ze słuchawkami w uszach i nad czymś myślała. Nie zauważyła, że wszedłem więc pomału ją przytuliłem od tyłu. Wyjęła słuchawki i spojrzała na mnie.

-O przyszedłeś. I co ? Nic. Wiedziałam, że mnie nie lubi...
-Oj nie kochaniutka mylisz się. On stoi za drzwiami.

*Perspektywa Klaudii*

-Za drzwiami ?!
-Tak.

Zerwałam się jak głupia z łóżka i poleciałam zobaczyć czy on tam faktycznie jest. Gdy go zobaczyłam rzuciłam się na niego.

-Przepraszam cię. Martwiłem się, że nie będziesz chciała mnie widzieć.
-To ja przepraszam bo nie słusznie cię oskarżyłam.
-Ja chcę ci coś powiedzieć ...
-Mianowicie ?

I w tym momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Czułam jak ktoś mnie podnosi i otworzyłam oczy.

-Klaudia ? Hej ? Okej ?
-Co się stało ?
-Straciłaś przytomność. Ale jest dobrze? Ile palców widzisz?
-Dwa.
-Uff... Jezu wystraszyłaś mnie. Nie rób tak więcej.
-Ale ja nawet nie wiem jak to się stało.

Wstaliśmy pomału i Pit wpatrzył się w moje oczy.




-Misiaczku chcę ci powiedzieć, że ...

I w tej chwili do pokoju wszedł Dziku.

-Klaudia.... ktoś przyszedł do ciebie się spotkać.
-Do mnie ?
-Taak..- Kubiak spuścił głowę.

Podchodzę do drzwi i co ?! Mój ojciec.

-Po jaką cholere tu kuźwa przylazłeś ?
-Chcę pogadać.
-Weź wypchaj się swoim pieprzeniem i wyjdź stąd!!!
-Ale..
-Wychodzisz albo dzwonie na policje.
-No dobra.

I poszedł. Jezus ! Siadłam załamana na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam jak na to zareaguje Michał z Piotrem.

-Kto to był?- zapytał Nowakowski.
-To mój ojciec.
-Czemu mi nie powiedziałaś do cholery, że on jeszcze żyje ?!- wydarł się Misiek.
-Bo nie chciałam o tym nikomu mówić. Tylko Piter wiedział...
-Grrr... okej spokojnie. Przepraszam. Emocje.
-Nic się nie stało.
-Dobrze to ja idę już spać.

Poszłam do łazienki umyłam się i ubrałam piżamę po czym weszłam do swojego cieplutkiego łóżka i usnęłąm.


-------------------------------------------------------
Hejka hejeczka :D
Przepraszam za 20 dniowy brak jakiegokolwiek oznaku życia na blogu, ale cisną z nauką i masakra wogóle, a jak w weekend chcę coś wrzucić to nie bo są zawody i tak co tydzień. Nareszcie zebrałam się do kupy i napisałam. Wrzucam w piątek bo w niedziele i jutro mam zawody i nie będe miała czasu :( Myślę, że długi i staram się pomału poprawiać wszystkie błędy, które ktoś (przepraszam, ale nie pamiętam nazwy ;c) wypisał w komentarzu :D Dziękuje za wszystkie wyświetlenia ^^ Postaram się już co niedzielę wrzucać rozdziały. Jeszcze jutro zapraszam na Włosko- Francuski :D --->Link

Buziaki i do zobaczyska :**











niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 6

*Perspektywa Michała*

Klaudia już dawno wyszła z domu i nie ma jej i nie ma. Nie wiem co mam zrobić. Najgorsze myśli krążą mi po głowie. Zakłopotany swoimi myślami siedziałem bezsilny na sofie i czekałem, aż przyjdzie. Jedyne czego się doczekałem to był telefon... numer nieznany.... spodziewałem się wszystkiego. Wziąłem głeboki oddech i odebrałem go.

-Dzień dobry z tej strony pięlegniarka Monika Winiarska. Czy rozmawiam z Panem Kubiakiem ?
-Tak.
-Pańska siostra.... miała wypadek i jest w bardzo ciężkim stanie.
- Zaraz przyjadę. Dziękuję za informację.

Moje życie stanęło na krawędzi. Przecież to nie możliwe, żeby miała tak cholernego pecha. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala. Wbiegłem do niego jak idiota. Zapytałem jakąś laskę na recepcji:

-Przepraszam. Michał Kubiak. Jest tu moja siostra.
-Klaudia Kowalewska ?
-Tak to ona.
-Narazie jest w sali nr 273.
-Dziękuje bardzo.

Poleciałem na drugie piętro i moim oczom ukazał się Nowakowski. Siedział podparty o ścianę.




-Ej Pit co jest ?- zapytałem.
-Bo... to moja wina. To przeze mnie jest ten wypadek. To ja ją zraniłem. Przeze mnie może zginąć albo się nigdy nie obudzić ! Rozumiesz ?!- wykrzyczał te słowa.
-Że co ? Ona może się nigdy nie obudzić ?!
-Tak mi powiedział ten pieprzony lekarz.
- Ale... to nie możliwe!- załamałem się

Siedzieliśmy w ciszy obok siebie. Żaden z nas nie wiedział co ma zrobić. Nagle podszedł do nas lekarz:

- Chcecie do niej wejść ?
-Tak. A lepiej jest z Klaudią?
- Jak narazie. Poniosła spore obrażenia. Jeśli będzie tak jak jest teraz to może w ciągu 3-4 dni wyjdzie. Gdy się obudzi.

Po tych słowach weszliśmy do sali. Leżała taka bezbronna. Pit usiadł koło niej i chwycił ją za rękę. Odrazu wiedziałem, że oni są w sobie zakochani. Nowakowskiemu łzy leciały po policzkach. Musiałem coś zrobić. Zagadać ? Ale jak ? Żeby go nie urazić. Żeby mnie dobrze zrozumiał. Żeby ... za dużo gadam za mało robię. Podeszłem do niego bliżej gdy zrobił coś czego się nie spodziewałem.
Tak poprostu ją pocałował.



Nagle otworzyła oczy. Piter aż nie wiedział co ma powiedzieć. Podeszłem koło niego i szepnąłem mu do ucha:

-No dawaj. Zrób to widać że ją kochasz.

Zdziwił się na moje słowa. Zrobił dziwną minę i chwycił Klaudię za ręce. Ona jedynie uśmiechnęła.



*Perspektywa Klaudii*

Gdy rzekomo "byłam nieprzytomna" i tak nasłuchiwałam to wszystko o czym gadał Misiek z Pitem słyszałam. Nagle udało mi się otworzyć oczy. Głowa mnie bolała strasznie. Nowakowski stał koło mnie wraz z Kubiakiem i nagle chwycił mnie za ręce.

-Klaudia chcę ci powiedzieć, że...

I w tym momencie do sali wszedł lekarz z taką miną, że wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

- O widzę, że Pani wraca do życia.- powiedział śmiejąc się z nami- Twój stan się coraz bardziej poprawia. Dobrze na nią widocznie działacie chłopaki.
-Miło to słyszeć doktorze- tym razem swoje trzy grosze wtrącił Dzik.
-Muszę cię ukraść na chwilę na badania, więc panowie proszę wyjść.
-To my przyjdziemy jutro. Papa Klaudia.- krzyknęli.
-Paaa !!

I tak poszłam na badania, po czym szanowny lekarz oznajmił, że jutro może mnie wypuścić pod warunkiem, ze się będę oszczędzać. I tak nic z tego nie będzie bo nie po to wychodzę z tego gówna, żeby siedzieć z tyłkiem na kanapie obżerając się czipsami. Leżąc tak usnęłam i myśląc usnęłam.


Następny dzień z perspektywy Pita

Obudziłem się rano pełen pozytywnej energii. Wczoraj mało brakło a wyznałbym Klaudii to co do niej czuje. A może to był znak że jeszcze nie pora ? Nie wiem. Poczekam z tą decyzją. Wstałem, ubrałem się i nie budząc Michała wyszedłem do szpitala.

30 minut później...
Wszedłem do szpitala. Podeszłem pod salę i zamarłem. Nie było tam Klaudii. Spanikowany pobiegłem na recepcję zapytać gdzie teraz jest Klaudia. Powiedzieli, że wyszła dzisiaj rano i przyjechał po nią jakiś ciemny brunet i blondyn. Odrazu wiedziałem, że to się źle skończy. Zadzwoniłem do Dzika, ale ten imbycel nie odebrał bo zapewne spał. Szybko wróciłem do domu i wparowałem do pokoju Miśka i zacząłem mu krzyczeć do ucha:

-Ty idioto! Klaudia zaginęła a ty debilu nawet telefonu nie odbierzesz !
-Że co ku**a ?!!! - Krzyknął spadając z łóżka.
-W szpitalu powiedzieli, że jakiś brunet i blondyn przyjechali po nią.
-To są ci co kiedyś ją w tym domu przetrzymywali ! Ona opowiadała mi o nich, że ..
-Przestań pierniczyć tylko rusz swoje 4 litery ! I jedziemy tam !


Kilka godzin później

Chodziliśmy tak po mieście i nic. W pewnym momencie w krzakach usłyszałem głos Klaudii.
Podeszliśmy pod nie i siedziała tam Klaudia we własnej osobie.


*Perspektywa Klaudii*

-JEzus ! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy !- powedzieli gdy mnie zoabczyli.
-Oni znowu mnie zabrali. Ale uciekłam, a że nie znam zbyt drogi "powrotnej" to ukryłam się tutaj. Ale możemy wracać ?
-Tak jedziemy Misiek.

Wróciliśmy do domu. Cały dzień był przed nami. Chociaż teraz to w zasadzie popołudnie. Piter podał propozycje abyśmy obejrzeli film. Oglądaliśmy "Szybcy i wściekli 7" bardzo mi się spodobał. Po nim siatkarze wymyślili, że się przejdziemy do restauracji na kolacje. Gdy weszliśmy i rozmawialiśmy zachciało mi się pić więc poszłam zamówić sobie coś. Przy barze stanął jakiś chłopak taki wyglądał na ... nawet nie wiem... Podszedł do mnie, a ja nie wiedziałam kto to jest bo był zakapturzony. Bałam się.

-Ejjj... przepraszam.. ty jesteś z Michałem Kubiakiem i Pitem ?
-Tak a coś się stało proszę pana?
-Proszę tylko nie pan. Michał Winiarski. Dla przyjaciół Winiar.- podał mi ręke.
-A czemu pan... znaczy Winiar czemu jesteś w kapturze ?
-Bo wszystkie dziewczyny jak mnie widzą to odrazu chcą zdjęcie, ale to chyba nie tutaj...
-Możliwe. Poczekaj chwilkę.

Zamówiłam w końcu to picie i wróciłam wraz z Winiarem do chłopaków. Powspominali dawne lata i wróciliśmy do domu. Poszłam do łazienki się umyć, pożegnałam chłopaków i już miałam iść spać gdy...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy co ??? :D
Witam !
Kolejny rozdział :D
Wogóle nie mam ostatnio na nic czasu ale uznałam, że muszę wam coś wrzucić :D
LUDZIE ! KAŻDY KTO TU WEJDZIE PROSZONY JEST O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA NA FACEBOOKU (POD POSTEM) LUB POD ROZDZIAŁEM, ŻEBYM WIEDZIAŁA, ŻE KTOŚ TO CZYTA ! :D No xD Z góry mówię, że musicie wyczekać kolejnej niedzieli, aby zobaczyć co się stanie. xD

Zapraszam na mój nowiutki blog--------> http://ten-jeden-brakujacy-kawalek-puzzli.blogspot.com
Mieszanka włosko- francuska z małym naciskiem na włoska :D
Serdecznie zapraszam :*
Buziakiiii :3

niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 5

*Perspektywa Klaudii*

Gdy ich zobaczyłam odrazu wiedziałam, że to nie skończy się dobrze.

-Michał chodźmy stąd. Proszę.
-Czemu ?
-Bo oni tu idą...
-Jacy oni ?!
-No ci co mnie bili ...
-To idziemy.

Wracaliśmy do domu. Po powrocie padłam zmęczona na łóżko i poszłam spać.

Obudziłam się rano trochę zakłopotana Pitem. Szybko się ubrałam i poszłam do pokoju Nowakowskiego. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Po chwili otworzył mi je przyjaciel.

-Cześć. Co cię do mnie sprowadza ?- zapytał uśmiechnięty i zdziwiony.
-Możemy porozmawiać ? Proszę.
-Tak jestem sam więc siadaj.

Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Siedzieliśmy w ciszy,ale w końcu musiałam zacząć.

-Pit. Bo.... ja... wtedy co ... nawet nie wiem od czego mam zacząć.- łzy napływały mi do oczu.
-Klaudia może od początku zacznij.
-No w sumie to przyszłam ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś bo tego jest tak dużo, że nie mam pojęcia jak ci się odwdzięcze.
-Przecież to nie problem. A tak wogóle to ja też ci chciałem coś wyznać...
-Ale co ?
-Przepraszam cię. Za to co wydarzyło się jak do mnie dzwoniłaś. Bo to była siostra mojego dobrego kolegi, która rzekomo się we mnie zakochała tylko i wyłącznie dla kasy. I robiła wszystko żebym tylko chciał z nią być. Jeszcze raz przepraszam.
-Już mnie przepraszałeś.
-Ale za coś takiego musiałem cię jeszcze raz przeprosić. Może napijesz się czegoś ?
-Nie dziękuje. Ja już pójde. - Powiedziałam nieśmiało i kierowałam się w stronę drzwi, ale nagle ktoś a mianowicie Piter chwycił mnie za rękę i stanęłam przodem do niego. Nasze usta były zdecydowanie za blisko. Bałam się tego co może się stać za chwile. Nowakowski patrzył się na mnie i wyszeptał:
-Wiesz, że mi się podobasz ?

Po tych słowach nasze usta się zetknęły. To była piękna chwila, ale po chwili Pit oderwał swoje usta od moich. Czułam się wspaniale, lecz uznałam, że zasługuje na piękniejszą ode mnie.

-Ja już muszę lecieć do zobaczenia.

Ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju i jak cień po cichu że by nie obudzić Michała weszłam do nas i zapłakana siedziałam na łóżku nie wiedząc co robić.





Nagle ktoś położył swoje dłonie na moich ramionach. Obróciłam się i zobaczyłam Kubiaka.

-Kto cię zranił ? Powiedz to zniekształcę mu mordę.
-Misiek nikt mnie nie zranił. Poprostu muszę wiele spraw przemyśleć.
-Chodzi o Pitera ?
-Nie.
-Siostra rozmawiasz z bratem. Myślisz, że taki ciemny jestem i nie widzę, że po pierwsze chodzi o niego, a po drugie się zakochałaś ?
-Nie zakochałam się.
-Zakochałaś bo widzę.
-Nie prawda !
-Ehhh... chyba mi się nie uda wygrać z tobą. No chodź przytul się no.- zrobił te swoje maślane oczka kotka z Shreka.
-No dobra.

Leżałam wtulona w Dzika i nie ukrywam, że było mi dobrze, ale coś musiało przerwać tę miłą chwilą a mianowicie przyszedł ten wielkolud Cichy.

-Klaudia mozemy pogadać ?

Popatrzyłam się na brata, którego mina sama za siebie mówiła, że mam iść. Wstałam i wyszłam za drzwi. Stanęłam obok niego.

-No to o czym chcesz porozmawiać ?- spytałam wkurzona.
-Jeśli to nic dla ciebie nie znaczyło to przepraszam.
-Pit ja ... sam wiesz, jak wygląda moja przeszłość. Narazie jest okej tak jak jest i nie mam zamiaru narazie nic zmieniać. Muszę się skupić na znalezieniu jakiejś pracy czy coś. Bardzo cię lubie i niech tak narazie zostanie.
-Ale pamiętaj, że gdyby się coś stało to możesz na mnie liczyć.
-Dobra, ale idź już.

I po tych słowach poszedł. Wróciłam do pomieszczenia i rozpłakałam się na dobre. Kogo ja oszukuje ? Przecież ja się zakochałam.- takie myśli krążyły mi po głowie. Nie wiedziałam co robić więc poszłam na spacer. Zapłakana szłam i nie zauważyłam go. Jedyne co pamiętam to światło i krzyk...

*****
Witam xD
Tak wiem strasznie krótki, ale niestety brak weny. :( mało czasu i szkoła -_- Nie obiecuje ale może w tygodniu jak znajdę wolną chwilę ... xD Czekam na 5 komentarzy -----> kolejny rozdział. Nie liczą się moje :* pozdrawiam a rozdział dedykuje Sportslivee Julian bo jej słowa motywują mnie jak żadne   :*** ^^



niedziela, 18 października 2015

Rozdział 4

*Z perspektywy Klaudii*

Obudziłam się w nie swoim łóżku i trochę mnie to zdezorientowało. Wstałam i poszukałam swojej walizki po czym wyciągnęłam ubranie, w które się ubrałam.



Tak mi się spodobała, że musiałam ją ubrać. Gdy zeszłam na dół taka wystrojona zobaczyłam siedzących przy stole brata i kuzyna. O czymś rozmawiali, ale gdy podeszłam zmienili temat. Siadłam obok nich. Nastała grobowa cisza. Nikt się nie odzywał. W końcu Matt przerwał tę ciszę.

-I jak ? Wyspałaś się ?- spytał mnie Anderson.
-Tak. - byłam strasznie zakłopotana. Nawet nie wiem czemu- A dlaczego jak tutaj weszłam zmieniliście temat rozmowy ?
-Nie ważne- szybko wtrącił Misiek.
-Okeeejjj... Michał wiem, że coś knujecie i ja się dowiem.- powiedziałam śmiejąc się.
-Wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie. A narazie to idę zrobić śniadanie.- wykrzyczał Matthew.
-Dobra. Tylko domu nie spal !- od samego rana Dziku miał dobry humor.

Ja jednak po cichu wróciłam i wybrałam numer do Pita. Strasznie za nim tęskniłam.

-Halo ?- zapytał głos jakiejś zdyszanej dziewczyny.
-Dzień dobry. Z kim rozmawiam ?
-Z narzeczoną Piotrka. A pani to?
-Już nie ważne. Do widzenia.- rozłączyłam się.

Poprostu wiedziałam, że moje życie nigdy nie będzie idealne. Jakieś dziwnie uczucie przepłynęło przeze mnie gdy ta laska powiedziała, jest narzeczoną Pita. Może ja faktycznie byłam zakochana ?
Nie nie nie. To przeszłość. Muszę o tym zapomnieć. Nagle usłyszałam krzyki i śmiechy z dołu. Wyszłam z pokoju zalana łzami i zobaczyłam Kubiaka rzucającego mąką w Andersona. Śmiali się na cały dom, ale gdy weszłam do kuchni ucichli.

-Klaudia co się stało ? Czemu płaczesz ?- zapytał mnie brat.
-Nic.
-Przecież widzę. Powiesz mi ?
- No .. booo... - rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-No już spokojnie. - Przytulił mnie do siebie. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Nagle poczułam, że muszę iśc do łazienki. Strasznie źle się czułam. Zauważyłam ostatnio, że przytyłam, ale to nie może być prawda. Szybko wyjęłam z torebki test i to co zobaczyłam było przerażające. Jestem w ciąży... Załamałam sie.




To nie może być prawda. I co ja powiem Miśkowi ?| Nie moje życie jest okropne ! Nie mogę za nic urodzić tego dziecka ! To nie jest możliwe ! Nie nie nie ! Słyszę czyjeś kroki. Czemu ta łazienka nie jest zamykana ?! Cholera no to wpadłam.


*Perspektywa Michała*

Wystraszyłem się zachowaniem Klaudii. Uznałem, że może coś pewnie musi szybko zrobić, ale strasznie długo jej nie było. Przestałem się rzucać z Mattem i pobiegłem szybko do łazienki. Zastałem tam nieprzytomną Klaudię.

-Co się stało ? Halo słyszysz mnie ?- nic. Spanikowany zadzwoniłem na pogotowie, które po chwili przyjechało. Zabrali Klaudię, a ja pojechałem z nimi.

-Wie pan co się stało ?- zapytała pielęgniarka.
-Nie wiem. Nagle pobiegła do łazienki i długo jej nie było więc poszedłem tam i zobaczyłem ją nieprzytomną.


2 godziny później...

Niczego lekarze nie chcieli mi powiedzieć, a ja samotny siedziałem na krześle i miałem okropne myśli. Po chwili podeszła do mnie pielęgniarka.

-Pan Kubiak ?
-Tak.
-Pańska siostra prawdopodobnie myślała, że jest w ciąży.
-CO ?! Przecież to nie możliwe !
-Ale ona została zmylona. Pańska siostra ma białaczkę.
-Nie to nie może być prawda !
- To dopiero początek ale jeśli Pan się zgodzi to możemy ją teraz operować i możliwe, że się wybudzi oraz pozbędzie początków tej choroby i wyzdrowieje.
-Zróbcie wszystko byle była by zdrowa !

Załamany siedziałem tam całe popołudnie i po kilku godzinach usnąłęm.


Obudziłem się rano w szpitalu. Zacząłem szukać pielęgniarki, aż w końcu znalazłem.

-I co z moją siostrą ?!
-Pańska siostra jest już wybudzona i zdrowa. W samą porę zdążyliśmy ze wszystkim.
-Jezus ! Dziękuje pani bardzo ! Moge do niej wejść ?
-Tak oczywiście.

Pobiegłem ile tchu miałem i wpadłem do sali. Klaudia patrzyła się w moją stronę.


*Perspektywa Klaudii*




Michał wszedł do sali. Usiadł koło mnie, a ja się mocno w niego wtuliłam.

-Michał bo ja ci chcę coś powiedzieć..
-Ja wszystko wiem. Jesteś zdrowa w 100%.
-Alee...
-Nie ma żadnych "ale". Jutro cię mogę wziąść do domu.
-To super. Misiek dziękuje.
-Za co ?
-Za wszystko.


2 tygodnie później...

Wróciliśmy już do Polski. Obecnie pojechaliśmy do Spały, ponieważ strasznie nam się nudziło w domu. Poznałam lepiej Fabiana i Bartka. Wszystko sobie z Pitem wyjaśniliśmy i dalej się przyjaźnimy. Dziku wraca do siebie, ale jeszcze nie trenuje. Chłopaki są na treningu, więc pójdę się ubrać i umalować. Włożyłam na siebie coś luźnego, w czym jest mi wygodnie.





I zeszłam na dół popatrzeć jak chłopcy trenują. Siadłam koło Miśka, a on mnie przytulił i powiedział:

-Już nigdy, ale to przenigdy nie dam, aby ktoś ci coś zrobił. Pamiętaj.
-Pamiętałam, pamiętam i zawsze będę pamiętać.
- Wiesz może to dziwnie zabrzmi, ale kocham cię Klaudia.- po tych słowach pocałował mnie.
-Misiek nie jesteśmy w pokoju...
-No wiem. - przytulił mnie jeszcze bardziej. W tym momencie czułam się szczęśliwa.

Po skończonym treningu poszliśmy z Miśkiem do pokoju. Stałam oparta o barierki na balkonie i podziwiałam krajobraz. Nagle Kubiak nieśmiało chwycił mnie za ręke.


-Klaudia wiem, że to może głupio zabrzmieć ale nie zostawie cię siostra.
-Ja ciebie też - poczym wtuliłam się w niego.

Staliśmy tak, aż w końcu zawędrowaliśmy spacerkiem do parku. Było tak ślicznie. Cieszę się, że mam takiego brata. Jeszcze takiego odważnego i Reprezentanta kraju. Moje życie pomału wraca do czasów takich jak ponad 10 lat temu jeszcze przed wypadkiem. Nagle zobaczyłam ich... wiedziałam, że to się nie może dobrze skończyć...

****
Witam wszystkich ! :*
Myślę, że rozdział się spodoba <3
Jestem wredna wiem kończę w takim momencie xD
Wiem wiem, że bohaterem miał być Cichy Pit, ale poprostu kocham Kubiaka i nie mogę się mu oprzeć. *-* Dobra bo za dużo zdradzam xD
Do następnego :*
Buziaki ;)











niedziela, 11 października 2015

Rozdział 3

*Perspektywa Klaudii*

Kilka dni później gdy Pit już wyszedł ze szpitala i siedział na treningu postanowiłam wyjść na miasto. Przeszłam się na spacer słuchając muzyki. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Z myślą że to Pit wyjęłam go z kieszeni ale ku mojemu zdziwieniu wyświetlił się nieznany mi dotąd numer.

-Halo ?
-Cześć Kinga to ja Michał Kubiak. Muszę z tobą porozmawiać dzisiaj jak najszybciej to ważne.
-Oczywiście to kiedy i gdzie ?
-Może u mnie za 15 minut ?
-A podasz mi swój dokładny adres ?
-Tak ul.Rzeczna 40/3.
-Okej zaraz będę.

Że niekoniecznie wiedziałam gdzie jest Rzeczna popytałam przechodniów i przy okazji natknęłam się na nich. Na tych gości którzy kiedyś ... nie chcę nawet o tym myśleć szybko zwróciłam się w drugą stronę i zaczęłąm biec ale oni niestety mnie zauważyli i biegli za mną. Biegłam co sił w nogach. Nagle patrzę napis na budynku: ul. Rzeczna 40. Szybko skręciłam do klatki a ku mojemu szczęściu przed klatką stał Michał.

-Klaudia ! Co to za ludzie ?
-Szybko chodźmy na górę.

Weszliśmy po schodach, a następnie usiedliśmy w salonie i pijąc kawę musiałam się tłumaczyć. Po wszystkim Misiek dał mi spokój ale nie dokońca.

-Klaudia. Wiem że to trudne ale pamiętasz wypadek swoich rodziców ?
-Pamiętam.
-A pamiętasz może jak twoi rodzice rozmawiali o tym, że masz brata ?
-Nic nie wiem na ten temat !
-No bo właśnie ... Najłatwiej będzie jak przeczytasz ten list.

Kubiak dał mi do ręki kopertę, którą otworzyłam i zaczęłam czytać:



Droga Klaudio !




Pewnie nic nie pamiętasz. Nie wiedziałam czy dotrwam tej chwili i czy będę miała odwagę ci powiedzieć, że masz brata.
Nazywał się Michał Kowalewski, ale ze względu, że ojciec go nie chciał zmienił mu nazwisko na Kubiak.
Przekazałam mu ten list, że gdy nas zabraknie żebyś go przeczytała. Myślę, że da ci to w odpowiednim momencie i zrozumiesz to wszystko. Wiemy, że pewnie jest ci teraz bardzo ciężko, ale zawsze jestem z tobą. Kocham cię córciu i wierzę że założysz kochającą się rodzinę i będziesz szczęśliwa. Kocham Cię.

Twoja Mama


Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie. Przez te 10 lat które mieszkałam w samotności w lesie...

-Michał ja .. jaaa - rozpłakałam się.
-Wiem, że ci trudno, ale nie złość się na mnie proszę !
-Michał... ja .... nie wiem co powiedzieć...- szlochałam
-Twój ojciec mnie nienawidził bo nie chciałem iść w jego ślady i przejąć biuro, lecz ja marzyłem o przyszłości związanej z siatkówką. Bił mnie za to i nieraz uciekałem z domu i szedłem na treningi. Mama wiedziała o wszystkim. Nic ojcu nie mówiła, ale jak pewnego razu wróciłem w środku nocy po imprezie to ojciec wyrzucił mnie z domu. Nie wiedziałem co mam zrobić, ale przyjął mnie mój kuzyn, a w zasadzie nasz. Wtedy przez kilka miesięcy przeprowadził się z rodzicami do Polski, a na codzień mieszka w USA. Nasza przeszłość jest bardzo trudna.
-A jak się nazywa nasz kuzyn ?
-Matthew Anderson ma 28 lat brata, siostrę i gra w siatkówkę i to od niego się nauczyłem grać.
-Michał pomożesz mi ?
-Zawsze.

Przytulił mnie. Poczułam ciepło na sercu. Nareszcie poczułam, że ktoś mnie potrzebuje, a przynajmniej miałam takie wrażenie.

-Misiek a mogłabym zostać u ciebie ?
-Tak. Pit o tym wszystkim wie.
-Tylko wiesz ja nie mam pracy, żadnych kosmetyków, ubrań a ni nic.
-To pojedziemy na zakupy. Chodź.
-No dobrze.

Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do Centrum handlowego. Michał kupił mi kilka bluzek, spodnie, ciepłą zimową kurtkę, buty i kosmetyki. Poprostu byłam przeszczęśliwa !

-To co ? Możemy pójdziemy na kawę ?
-Jak chcesz - opowiedziałam.

Więc poszliśmy do kawiarni na kawę i lody. Cały czas w głowie myślałam o Andersonie. Nawet nie wiem jak wygląda, nigdy go (chyba) nie widziałam na oczy.

-Michał ?
-Tak ?
-A pojechalibyśmy kiedyś do USA ?
-Akurat mam tydzień wolnego. Możemy jutro jechać.
-No dobrze ale jeszcze chciałabym podjechać do Nowakowskiego i mu podziękować.
-Okej to jedziemy ?
-Spoko.

Zadowolona wsiadłam do samochodu i podjechaliśmy pod blok Pita, weszłam na górę i zapukałam ale go nie było. Wróciłam na dół i po kilku minutach znalazłam się w domu Michała i włożyłam wszystkie rzeczy do walizki, po czym Kubiak także i ruszyliśmy na lotnisko w celu wylotu do USA.


10 godzin później..

Jesteśmy w USA. Na lotnisku czekaliśmy na taksówkę. Nagle podjechało na parking czarne Audi i wysiadł z niego wysoki brunet.

-Klaudia idziemy chodź.
-Ale przecież tutaj nie ma żadnej taksówki !- powiedziałam
-A widzisz tam takiego wysokiego człowieka opartego o drzwi auta ?
-No widzę.
-To jest Matt twój kuzyn.

Bez słowa chwyciłam walizkę i podeszłam z bratem do kuzyna.

-Cześć Matt !
-Witaj Michał ! I jak ? Co się stało, że mnie odwiedziłeś ?- zapytał Anderson uśmiechając się w moją stronę.
-Przyjechałem z siostrą bo bardzo chciała cię poznać.- wyszczerzył się Kubiak.
-Cześć. Matt Anderson.
-Klaudia .... - zawahałam się czy mam powiedzieć Kowalewska czy Kubiak. Jak powiem Kowalewska to może się wiele dopytywać.
-Kowalewska.- odparł Dziku.
-Jednak jej nazwisko zostało.
-Tak, ale nie wracajmy do tego.
-Okej to jedziemy do mnie ?
-Oczywiście- odezwał się Michał

Pojechaliśmy do centrum Chicago i weszliśmy do małego domku Matt przydzielił mi mały pokój na piętrze i wykończona padłam na łóżko i usnęłam.


***********
Witam z 3 :D
Wymęczoną, a ze względu na to, że musiałam jeszcze czytać lekturę na jutro i dostałam książkę Pawła Zagumnego, która jest strasznie interesująca :D Polecam. Troszkę namieszałam i jak narazie jest szczęśliwie więc trzeba będzie to skończyć i coś zepsuć xD Możliwe że jeszcze wrzucę zaniedbanego Michała Kubiaka------> http://tylkoambitninapodiumstaja.blogspot.comBuziaki i do następnego :D :*

/Kinia

sobota, 3 października 2015

Rozdział 2

*Perspektywa Klaudii*

Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadajace do pokoju przez okno, ale moje lenistwo w tym cieplutkim domu sięgnęło granic. Odwróciłam się na drugi bok, przykryłam głowę poduszką i leżałam trochę, a nie było mi to dane bo obudził mnie budzik Nowakowskiego.

- Cholera! Nie wyłączyłem tego budzika! Głupi jestem. I teraz nici z mojego spania. - tyle usłyszałam z tego co krzyczał na siebie we własnej sypialni.

Uznałam że wygramole się z tego super łóżka i zrobię coś pożytecznego i przygotuje dla nas śniadanie. Wyszłam z pod kołdry i szybkim krokiem udałam się do łazienki w której w 5 minut się ubrałam i uczesałam. Gdy po chwili otworzyłam w kuchni lodówkę... moja mina była bezcenna. Ta lodówka była pełna co dla mnie było nowością po tylu latach. Machnęłam szybkie kanapki i położyłam je na stoliku. Podeszłam do sypialni Pita i przez szpare w drzwiach zobaczyłam że rozmawia przez telefon.
Odeszłam od drzwi i zaczęłam jeść śniadanie. Bardzo mi smakowało. Po chwili do pokoju wszedł Pit uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Dzień dobry. Wyspałaś się? - zapytał
- Oczywiście. Jeszcze raz ci niezmiernie dziękuję za wszystko. Zrobiłam ci śniadanie.
- Nie trzeba było.
- Jakoś muszę się odwdzięczyć.
- Klaudia? A nie przeszkadzało by ci gdyby dzisiaj na obiad przyszedł Bartek?
- Jaki Bartek ?
-Bartek Kurek kolega z klubu.
- Spoko nie ma problemu.

Przez trochę gadaliśmy o niczym co przerwał nam dzwonek do drzwi. Nowakowski wstał z kanapy i otworzył drzwi w ktorych stanął Kubiak z Kurkiem i Drzyzgą.

- Siema ! Co wy tu robicie ?
-Ja przyjechałem odwiedzić kolegów. Nie cieszysz się ? - spytał Kubiak
- Nie wiedzieliśmy że masz gościa.
- Nie ma problemu chodźcie.

Nieśmiało podeszłam do drzwi się przywitać. Każdy miło sie uśmiechał nawet ja co było nie codziennym widokiem. Rozmawialiśmy całe popołudnie i wieczór. Chłopaki wyszli ok.21 a ja skorzystałam z okazji i wyszłam na chwilę na spacer. Podziwiałam widoki i cieszyłam się że w końcu ktoś się mną zainteresował. Zmęczona poszłam spać.

***
O godzinie 5:48 obudził mnie huk dobiegający z kuchni. Niechętnie wstałam z łóżka i zobaczyłam coś co zachwiało we mnie wszelkie nadzieję. Coś przez co się załamałam. Rozpłakałam się jak dziecko i nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko odszukałam telefon i zadzwoniłam gdzie trzeba. Po kilku minutach siedziałam w pojeździe i jechałam do pewnego budynku w którym ostatni raz byłam gdy moi rodzice zginęli w wypadku. Przeraziłam się. Wystraszona wysiadłam z pojazdu i weszłam do tego okropnego budynku. Weszłam na 2 piętro i czekałam na wiadomość której nie chcieli mi podać. Nie miałam pojęcia co ze mną dalej będzie.
Czekałam kilka godzin i nic. Wyszłam się przejść ale spotkałam ich ... Tych samych ludzi co kiedyś kazali mi cpać, molestowali mnie i bili cały czas. To było straszne. Uciekłam więc spowrotem do budynki i ledwo żywa siedziałam w nim. Usnęłam na krześle przed salą w której leżał Pit. Tak siedzę w szpitalu. Nie wiem co dalej będzie. Nagle rozdzwonil się jego telefon.
Odebrałam niechętnie...

- Halo
- Yyyy dzień dobry z kim rozmawiam ?
-Klaudia Kowalewska z tej strony
- Michał Kubiak znamy się prawda ?
-Tak.
-Możesz mi podać Pita ?
-Niestety nie.
-Dlaczego?
-Pit leży w szpitalu a ja siedzę pod salą nr. 12 i czekam na jakieś wiadomości od 3 godzin ale nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem rozdziną. Proszę pomóż mi. Przyjedź proszę.
- Okej zaraz będę.

Po pół godzinie Michał przyjechał i podszedł do mnie. Siadł obok i milczał. Nagle z sali wybiegł lekarz.

- Państwo znacie Pana Piotra Nowakowskiego?
-Tak.
-A kim dla niego jesteście?
-Ja jestem kuzynem.
- Panie Kubiak proszę mówić prawdę.
- Ehh...- westchnął Misiek.
- A co się z nim dzieje ?
-Więc tak Pan Piotr za mało przebywa na świeżym powietrzu przez co do jego organizmu dostaje się niewiele tlenu. Pod wpływem za małej ilości tlenu w mieszkaniu zemdlał i narazie czuje się nieźle ale nie możemy go pod żadnym pozorem wypuścić przez min. 1 dzień.

Załamana siadłam na krzesło i się rozpłakałam. Nie wiedziałam gdzie się mam na ten minimum jeden dzień zatrzymać. Moje życie chwilowo zamarło.

- Czemu płaczesz? - spytał Michał.
- A Ty byś nie płakał gdybyś od 10 lat nie miał rodziców i mieszkał w lesie po czym zabierał rzeczy ze sklepów i uciekał całe życie przed złem i okrutnym losem ?- nieświadoma że krzyknęłam to na cały głos i obok stała policja która odrazu zaczęła biec w moją stronę.
- Czy ja dobrze słyszałem? - spytał jeden z funkcjonariuszy
- Niech Panowie nic jej nie robią. Miała wyjątkowo trudne dzieciństwo. Ja zapłacę wszystkie koszty.
- No dobrze. Niech będzie Do widzenia.-  poszli.

Zastanawiałam się dlaczego Michał postawił się za mną.

- Czemu to robisz ?- zapytałam
- Bo chce Ci pomóc - powiedział i przytulił się do mnie. Dziwnie się czułam w tym momencie.

- Witam witam ! Piotr się obudził może chcecie państwo wejść do niego ?- zapytał doktor.
- Tak oczywiście.
- Zapraszam.

Weszliśmy do środka i rzuciłam się na Pita.

- Przepraszam.
- Ale za co ?
-Jak myślisz? - powiedział Pit i przytulił mnie mocno.

*********
Witam z wymęczoną 5.
Napisana bo coś trzeba wrzucić ^^
Myślę że się spodoba xD
Trochę namieszalam xD
Pozdrawiam ;* :3
/Kinia

5 komentarzy -----> 3 rozdział :D

sobota, 26 września 2015

Rozdział 1

*Perspektywa Klaudii*

Moje życie nie ma sensu siedzę pod drzewem w nocy w zimę na śniegu w potarganej bluzce i spodniach oraz bez butów. Dzień w dzień zastanawiam się czy nie wyjść z tego cholernego lasu i szukać czegoś do zamieszkania. Tylko to wszystko kosztuje. A ja nie mam ani grosza. Zimno jest strasznie. Próbuje usnąć ale nie mogę. Patrzę a w oddali biegnie chłopak. Muszę się gdzieś schować tylko gdzie ? Dobra posiedzę sobie tutaj i tak nic nie zdziałam. Może nie zwroci na mnie wiekszej uwagi ?Pomału zbliża się w moją stronę.

- Czemu tutaj siedzisz ?- spytał mnie wysoki blondyn.
-Nie mam gdzie siedzieć.
- Przecież jest zima. Gdzie mieszkasz ? Zawiozę Cię.
- Tylko że ja mieszkam tutaj.-było mi strzasznie przykro to mówić ale pierwszy raz spotkałam kogoś kto się interesuje mną. Łza spłynęła mi po policzku.
- Chodź- powiedział podając mi rękę.
-Gdzie?
-Wezmę Cię do siebie. Nie pozwolę Ci tutaj siedzieć.
-To zły pomysł. Nawet mnie nie znasz.
-Ale chce Ci pomóc. Idziemy - chwycił mnie za rękę i poszłam za nim.

Szliśmy kawałek poczym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku przedmieści. Po jakiś 10 minutach siedziałam w domu na kanapie pijąc herbatę. Brakowało mi tego przez te 10 lat. Panowała niezręczna cisza. W końcu odezwał się.

-Przepraszam nie przedstawiłem się.
Piotr Nowakowski. Jestem siatkarzem i gram w Asseco Resovii Rzeszów. Mam 24 lata i mieszkam sam.
-Klaudia Kowalewska. Także mam 24 lata i jak byłam młodsza też grałam w siatkówkę, ale gdy miałam 14 lat moi rodzice zginęli w wypadku i od tej pory jestem bezdomna. Nie mam rodziny. Nic ciekawego.- smutek wziął górę nademną.
- Oj przepraszam że zapytałem. Nie wiedziałem. Mogę Ci to jakoś wynagrodzić?
-Po co ? Nie ma takiej potrzeby.
- Mam wolny pokój więc możesz w nim zamieszkać. Dam Ci ubrania na przebranie.
- Nie. Nie będę przeszkadzać.
- Proszę. Zostań. Nie lubię być obojętny. Chcę pomóc.

Błagał mnie i błagał aż w końcu się zgodziłam. Weszłam do łazienki wzięłam bardzo szybki prysznic, ubrałam się i zastanawiałam się czy może nie uciec przez okno w łazience, ale uznałam że on tyle dla mnie zrobił. Samo to że zabrał mnie do siebie jest dla mnie ogromnym gestem więc wyszłam z przepięknej łazienki i wróciłam do salonu zasiadając na fotelu. Myślałam nad swoim życiem podczas gdy Nowakowski siedział w swojej sypialni coś robiąc ale ja od małego nie lubię sprawdzać ludzi bo mogą mieć swoje sprawy o których nie chcą opowiadać.  Siedziałam tak na kanapie aż w końcu usnęłam.

***
Kolejny dzień

Obudziłam się przykryta kołdrą z głową na poduszce. Spojrzałam na zegarek 6:10.  Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć do łazienki. Weszłam pod prysznic i wspominałam rodziców. Zastanawiałam się czy byliby ze mnie dumni. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy. Szybko wrzuciłam na siebie ciuchy i wyszłam z łazienki widząc zmęczonego Piotra na sofie z torbą treningową obok.

- Cześć i jak się spało ?- zapytał
-O wiele lepiej niż tam w lesie ale nie będę tu mieszkać ponieważ tylko Ci zawracanie głowę. Nie mogę tak dalej postępować.- nie wytrzymałam wzięłam swoją roztarganą torbę i wybiegłam z mieszkania i biegłam co sił w nogach w to samo miejsce w którym był wypadek moich rodziców. Po kawałku drogi skręciłam w boczną uliczkę a następnie na skróty przez park i już byłam na autostradzie. Siadłam na barierkach i ryczałam jak małe dziecko. Teskniłam za nimi. W wieku 14 lat zostać sierotą i przez 10 lat żyć w ciągłym smutku i żałobie. W tym momencie myślałam o nim. O tym że ten chłopak chce mi pomóc ale ja się na to nie zgadzam. Nie raz zgodziłam się na takie pomoce i nigdy nie wyglądało to dobrze. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś krzyczał "Klaudia ! Gdzie jesteś?!" Uznałam że to tylko w mojej chorej głowie. Nagle ktoś chwycił mnie za ramię odwróciłam się i zobaczyłam Nowakowskiego.

- Co Ty tu robisz? Skąd wiedziałeś że jestem tutaj ?
- Przyszedłem tutaj. Wiem że Ci trudno, ale jak nie chcesz mieszkać że mną to ja Ci wykupie mieszkanie.
- Nigdy rozumiesz ? To co robisz dla mnie jest bardzo miłe i dla mnie to duży gest z twojej strony ale nigdy nie umiałam brać od kogoś czegokolwiek. Każdy jest kowalem swojego losu. Mnie spotkał taki a nie inny w jednej chwili straciłam wszystko. Nie raz goniła mnie policja za to, że coś ukradłam ale poprostu nie umiałam poprosić. A Ty masz super życie. Jesteś siatkarzem, Masz prace, Masz dom, Masz pieniądze. Masz tak naprawdę wszystko. A ja ?! Głupia dziewczyna której życie się rozpadło na zawsze i nic się z tym nie da zrobić. Tak musiało być. To mogło spotkać każdego ale los wybrał mnie. Widocznie tak musi być. Zawsze to będę powtarzać. Większość powiesiła by się na moim miejscu ale ja tego nie zrobiłam i tego nie chce zrobić. Rodzice by mi nigdy nie wybaczyli.
-Nie mów tak. Nie mam wszystkiego uwierz mi. To tylko tak wygląda. Życie jest okrutne i tego nikt nie zmieni. Ja Ci chcę pomóc. Daj mi to zrobić. Proszę. I nie płacz. Coś wykombinujemy.
- Każdy który chciał mi pomóc tak mówił.
- Ale uwierz ja jestem inny niż wszyscy. Chce być miły bo taka sytuacja mogła spotkać mnie a Ty mogłabyś być siatkarką z mieszkaniem, pracą,  pieniędzmi ale bez miłości. Bez drugiej połówki.
-Dobrzeee.... - wstając z barierek zakręciło mi się w głowie i upadłam na autostradę. Ale kup mojemu zdziwieniu Pit nagle rzucił się i wziął mnie praktycznie spod kół tira.
- Jezus dziękuję Ci !
- To nic. Dobrze się czujesz ? Może trzeba z tobą jechać do lekarza ?
-Tak dobrze tylko mi się zakręciło w głowie. Ale już lepiej.
-Wracajmy do domu. I nie zostaniesz tu.
-No dobrze.

I wracaliśmy do domu po drodze występując do kawiarenki na lody poczym spacerkiem udaliśmy się do mieszkania.
 

                         ********
Cześć! 
Proszę jeśli czytacie zostawcie po sobie ślad na Facebooku lub tutaj. Napiszcie komentarz. To bardzo motywuje.

5 komentarzy-------> KOLEJNY ROZDZIAŁ :)

Do zobaczenia
/Kinia <3

poniedziałek, 21 września 2015

Prolog

*10 lat temu*

-Mamo gdzie jedziemy ?-spytałam.
-Niespodzianka. Ale gwarantuje ci, że będziesz bardzo zadowolona.
-A tato obiecałeś, że przyjdziesz na nasz mecz. To kiedy przyjdziesz ?
-Nie mam czasu na jakieś Twoje meczyki. Ja wogóle nie wiem jak ty możesz grać w ten głupi sport.
-Przestań ! Ty idioto ! Jak ty masz odwagę żeby krytykować ten sport ? Wiesz co ?! A ja mam gdzieś, że masz swoje biuro !
-Jak ty się do mnie wyrażasz ! - krzyknął i kierujący auto Tata odwrócił się w moją stronę i już chciał uderzyć mnie w twarz gdy mama krzyknęła:
-Andrzej !

I niestety więcej nigdy się nie spotkałam z rodzicami. Mój tata odwracając się w moją stronę puścił kierownicę i skręciliśmy na pas jadący w przeciwną stronę, z której jechał Tir i uderzył w nasz samochód. Rodzice zginęli, a ja od tej pory mieszkam w opuszczonym lesie. Dzień w dzień jestem w tych samych ubraniach. Nieraz ścigała mnie Policja za to, że coś ukradłam w sklepie. Moje życie jest okropne. Chciałabym znaleźć kogoś kto uratował by mnie. Nie raz ktoś mnie porywał i kazał mi brać i pić. Zawsze jakoś uchodziłam z tego cała. Teraz siedzę pod drzewem w zimę na śniegu i płaczę. Zimno mi nie ukrywam. Nie wiem czemu jeszcze żyję. Większość osób by popełniła samobójstwo, ale ja taka nie jestem. Ja chcę walczyć bo nie wolno się poddawać. Zawsze trzeba grać do końca bo życie to ostry miecz, którym Bóg napisał "Walcz, kochaj i cierp" Ten cytat od zawsze mi siedzi w głowie. Wszystko się zgadza. Walczę póki mam siłę, a jeszcze mam. Cierpię i to bardzo, gdyż dzisiaj 10 rocznica śmierci moich rodziców. Tylko "kochaj". To nie bardzo się zgadza. Nie mam takiej osoby, ale wierzę, że kiedyś mi się uda ją znaleźć. Czuję, że już niedługo...

                                                 *~*~*

Witam was z prologiem :D
 Ostatnio bardzo dużo czytałam innych blogów, żeby mniej więcej starać się coraz lepiej pisać <3 I osoby których komentarz mi się najbardziej spodoba dostaną dedykowany rozdział ode mnie ^^ Rozdziały z tego bloga pojawiać się będą w NIEDZIELE !

Rozdziały z bloga o Michale Kubiaku będą pojawiać się w soboty !
( Link-----> http://tylkoambitninapodiumstaja.blogspot.com  )


Pozdrowionka :D
~ Kinia :**

niedziela, 20 września 2015

Bohaterowie :D


Klaudia Kowalewska (24 l.)
Nigdy nie jest uśmiechnięta. Nie licząc tego zdjęcia. Jej życie jest bardzo smutne jak i trudne. Jej marzeniem jest znaleźć miłość swojego życia. Czy ją znajdzie i będzie w końcu szczęśliwa ?





                                                               Piotr Nowakowski (24 l.)
Ma szczęśliwe życie. Niczego mu nie brakuje, prócz miłości. Nie może znaleźć tej jedynej. Od            urodzenia mieszka w Rzeszowie.


I inni :
SIATKARZE I RODZINA ORAZ PRZYJACIELE.