piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 10

*Perspektywa Klaudii*

To co zobaczyłam w drzwiach było nie do uwierzenia. Przyjechał mój dawny znajomy... nie myślałam że będzie mnie pamiętał.

-Dzień dobry. Przyjechałem. - powiedzial uśmiechając się w moją stronę.
-Michał czy ja o czymś nie wiem?
-No pamiętasz jak kiedyś opowiadałaś mi o swoim koledze, którego poznałaś na wakacjach w Bułgarii? Proszę. Oto on.
-Niko to ty?- nie wierzyłam własnym oczom.
-Nie twój kibel wiesz. Dawno cię nie widziałem.
-Ale ty aż z Bułgarii tutaj przyjechałeś?
-Nie. Gram tu w klubie w siatkówkę.
-Teskniłam za tobą.
-Ja za tobą też.- po tych słowach przytulił mnie.

Powróciło dawne uczucie. Miałam ochotę tak się przytulać do niego jak wtedy. Poznałam go jak miałam 13 lat. Moi rodzice nie wiedzieli że się z nim spotykałam. Teraz jak mi sie przypomniały te czasy poczułam smutek. I Penchev to zauważył.

-Co jest?
-Przypomniałam sobie jak to było gdy nasi rodzice żyli. - mimowolnie łzy zaczęły mi lecieć.
-Jak to "nasi"?
-No moi i Michała.
-To wy jesteście rodzeństwem?
-Ostanio się o tym dowiedziałam. Bo wiesz nie przyjechałam do ciebie na następny rok bo moi rodzice zginęli w wypadku. To już 10 lat...
-O przepraszam nie wiedziałem. Wybaczysz mi?
-Niko nie rób z siebie idioty.
-Dobra to ja idę. Jak co to dzwoń.- szczęśliwy Kubiak pomachał mi i wyszedł z sali.

Penchev spędził ze mną całe popołudnie. Śmialiśmy, wspominaliśmy, opowiadał mi jak to się stało że gra w reprezentacji i w Asseco. Ja także trochę poopowiadałam o Nowakowskim i wogóle o wszystkim. Nie spodziewał się że Piter taki jest. W pewnym momencie do sali wszedł lekarz.

-Witam. Lepiej się pani czuje?
-O wiele.
-To w takim razie jutro panią możemy wypuścić. Leży tu pani już tydzień więc wystarczy. Tylko musi ktoś przyjechac po ciebie.
-Ja przyjadę. Tylko o której?- szybko wtrącił Niki.
-Myślę że około 10.
-Dobrze to będę.
-To ja wracam do swoich pacjentów.

Gdy lekarz wyszedł Nikolay chwycił mnie za rękę. Pomógł mi wstać i przytulił mnie najmocniej na świecie. Chyba się zakochałam w nim na nowo. Jednak bałam się że on już tego nie czuje co ja i uznałam że lepiej będzie jak nic nie wspomnę o tym. Powygłupialiśmy się trochę i musiał już iść na trening. Pożegnał mnie delikatnym buziakiem w policzek i wyszedł. Znów zostałam sama. Ciągle o nim myślałam. Może to on jest tym idealnym nie Nowakowski? Sama nie wiem. Jednak Penchev nigdy mnie nie zranił. W końcu byłam tak zmęczona że usnęłam.

Rano obudziłam się koło godziny 7:00. Zjadłam przyniesione śniadanie i zaczęłam pomału pakować rzeczy do torby. Ubrałam się w normalne ubrania i czekałam na przyjaciela. Nagle zadzwonił mój telefon. Nowakowski...

-Halo?
-Klaudia proszę to pilne spotkajmy się muszę cie przeprosić.
-Na pewno nie dzisiaj. Muszę sobie dużo rzeczy przemyśleć.
-Dobrze. Ja zawsze jestem gotowy. Papa
-Narazie.

Odłożyłam telefon. Nie miałam ochoty narazie z nim gadać. Siedziałam sobie i czytając książkę spędziłam ostatni czas w szpitalu oczekując Nikolaya. Chwilkę przed 10:00 pojawił się w sali.

-Witaj piękna.
-Niko... wiesz muszę ci coś powiedzieć.
-Coś się stało?
-Ja chyba znowu się w tobie zakochałam.
-Wiesz co?
-Co ?
-Ja też.

Nie czekał na moją reakcję tylko po prostu mnie pocałował. To było cudowne uczucie.

****
Musiałam namieszać xD Myśleliśie pewnie że zaraz się pogodzą i będą razem oj nie nie. Nie tak szybko xD tylko mnie nie zabijcie. :D mam nadzieję że sie podoba. Buziakii :**

3 komentarze:

  1. O kuwa! Szokłam tyle mogę powiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to jakby co to ja zmieniłam miejsce zamieszkania xD

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń