piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 7

*Perpsektywa Klaudii*

Już szłam spać gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Niepewnie odebrałam, gdyż na ekranie pojawił się napis: Tata.

-Halo?
-Klaudia ? To ja twój ojciec.
-Że co ! Przecież ty nie żyjesz !
-Żyje. Właśnie że żyje. I jeszcze się na tobie zemszczę bo matka wtedy zginęła ale ja uciekłem. Nienawidzę cie za to rozumiesz !
-Przecież to twoja wina idioto ! - krzyknęłam i znowu rozryczałam się jak dziecko.



Moje życie wcale nie jest wesołe. A gdy jest w miarę dobrze to w mgnieniu oka wszystko się sypie. Mój ojciec żyje? Przecież to ..to niemożliwe. Usłyszałam pukanie do drzwi. Raz, drugi, trzeci a ja nic... W końcu Piter się wydarł:

-Cholera! Klaudia ku**a jesteś tam?!

Sennie wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi.


*Perspektywa Pita*

Gdy usłyszałem krzyk Klaudii pobiegłem do jej pokoju. Pukałem w drzwi a w zasadzie waliłem pięścią i nic. Nagle otworzyła mi je zapłakana dziewczyna.

- Klaudia ? Co się stało? 
-Mój ojciec...
- Co twój ojciec?

Opowiedziała mi całą swoją historię. Myślałem, że nie wytrzymam. Ja ją kocham. Chociaż może to tylko zauroczenie ? Sam nie wiem.Taka smutna była, a głupi ja nie wiedziałem co zrobić. Tak poprostu ją ... przytuliłem.



Widać było po niej załamanie. Co z tego, że była północ i na 7:00 miałem trening? Czułem przy niej takie dziwne uczucie, którego nigdy nie czułem z nikim. Leżeliśmy na łóżku i ona wtulona we mnie usnęła więc po cichu wyszedłem z pokoju i poszedłem spać.


*Perspektywa Klaudii*

Obudziłam się rano w łóżku, ale było inaczej niż wczoraj. Mój ojciec żyje, Pit jest taki troskliwy o mnie. Nie chce go zranić. On nie zna całej przeszłości... tej złej przeszłości. Ja po prostu nie uwierzę już tak łatwo nikomu. Nie po tym co się kiedyś stało. Ale teraz to jest nie ważne. Ważne jest to, że mam marzenia i chcę je spełnić. Tak już mam. Zawsze pod górkę. Zawsze bez wparcia, chociaż robię wszystko co w mojej mocy. Pomału się ubrałam i umalowałam i poszłam na spacer. Na spacerze spotkałam go. Mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Gdy go zobaczyłam przypomniały mi się czasy, w których miałam matkę i ojca. Łzy napłynęły mi do oczu. Wzięłam głęboki oddech i krzyknęłam jego imię. Odwrócił się w moją stronę i zaczął biec.

-Klaudia ? Ja nie wierzę własnym oczom.
-Tak to ja. Co cię sprowadziło do Rzeszowa ?
-Gram tu w klubie. A ty? Jak tam ? Mąż, dzieci, praca ? No w końcu się 12 lat nie widzieliśmy.
-Taaa... rodzice zginęli ale jednak żyje ojciec i chce mnie zabić, męża, dzieci ani pracy nie posiadam więc nie mam o czym ci poopowiadać.
-O jeju przepraszam, że zapytałem. Może dasz się zaprosić na kawę do mnie ? Pogadamy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Przepraszam cię na chwilę.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. Ojciec...

-Halo ?
-Witam cię. Musimy się spotkać. Koniecznie.
-A po co ?!- zaczęłam się coraz bardziej wkurzać.
- Mam sprawę.
-Jaką ?!
-To nie jest temat na rozmowę przez telefon.
-Jest ! Albo mówisz albo nigdzie nie idę.
-Chcę abyś wróciła i zamieszkała ze mną.
-Po tym ci mi zrobiłeś ?! Co piłeś ? Przyznaj się...
-Nic nie piłem Kla...

Rozłączyłam się gdyż chciałam spędzić trochę czasu z moim znajomym. Nie miałam sił na gadkę z moim starym.

-No jestem.
-Co się stało?
-Nie ważne długa historia.
-Oki. Dobra to ja lecę. Do zobaczenia.
-Papa.

On poszedł w swoją stronę, a ja w swoją stronę. Rozmyślałam nad sobą i wszystkimi wydarzeniami, które wydarzyły się w ostatnim czasie. Coś mnie tknęło, żeby spojrzeć w telefon. Nieodebrane połączenie: 8 od Nowakowski :D.  I do tego jeszcze SMS...

                                                                *Nowakowski :D*

Wiem, że pewnie uciekłaś bo to co wczoraj... w sensie pewnie narobiłem ci nadzieję przytulając cię, ale nie możemy być razem.
                                                         Piotrek
Jakiej zaś nadzieji ? O co mu chodzi. Wykręciłam do niego numer i odebrał ktoś inny...

-Halo? Nie mam czasu na rozmowy laluniu. Zajjmuje się właśnie moim narzeczonym.
-Kim ? Że Nowakowskim ?
-No a myślisz, że on by chciał z tobą być ? Z bezdomną szm**ą?
-Przeginasz..
-Nara debilko.

Rozłączyła się. Znowu mi to robi... Za duże nadzieje sobie robiłam. Może ona ma racje? Jestem zwykłą idiotką, która nie umie nic. Koniec tego. Poszłam do jego mieszkania po moje rzeczy i on tam był z tą lafiryndą. Spakowałam swoją niewielką ilość rzeczy i udałam się do brata. Zadzwoniłam dzwonkiem i od razu na wejściu się rozkleiłam w jego ramionach.

-Co jest ?
-Kocham cię bracie. Pomóż mi..- popłakałam się całkiem.




-Klaudia co jest ?
-Bo Nowakowski jest z inną...
-Zakochałaś się w nim ? Ale prawdę mi powiedz.
-Chyba tak, ale on po raz kolejny daje mi do zrozumienia, że się dla niego nie nadaję.
-Misia nie mów tak.
-Ale to prawda ! Jestem zwykłą..
-Zwykłą? Zapomniałaś dodać nie. Bo ty jesteś niezwykła. I za to cię kocham.
-Ja... chcę z nim być. Kocham go. Ale nie wiem czy on mnie też...


*Perspektywa Michała*

-Ja... chcę z nim być. Kocham go. Ale nie wiem czy on mnie też...
-Poczekaj tutaj a ja podjadę do niego na chwilkę- byłem nabuzowany na maxa.

Szybko ubrałem kurtkę, wziąłem kluczyki od samochodu i pojechałem. Nie mogłem tej sprawy tak zostawić. Po raz kolejny ten debil doprowadził do tego, że ona cierpi. Jechałem przed siebie i dojechałem do celu. Wysiadłem z samochodu i już byłem pod drzwiami, ale coś mnie zatrzymało. Coś mianowicie myśl, że co ja mu powiem ? A dobra. Idę na żywioł- Pomyślałem.
Zapukałem i otworzył mi je smutny Pit.

-Co się stało ? Pewnie przyszedłeś mnie opierdzielić za to, że mam powaloną koleżankę, która nie może się ode mnie odczepić. Wiem, że ranię Klaudię. Ja chcę chodzić z nią. Być tym jedynym. Ale ona się do mnie po tym nie odezwie na pewno. Sama mi powiedziała, że nie chce mnie znać bo jestem zwykłym skończonym draniem.
-Ona tak powiedziała ???- byłem zaskoczony.
-Ale to nie dzisiaj.
-Ahaaa. Okej. Musisz z nią pogadać. Przyjdź ze mną do niej. Chodź już jedziemy.
-Dobra tylko wezmę kurtkę.

Po chwili znów stałem pod drzwiami, ale swoimi. Przekręciłem klucz i ujrzałem pustkę. Nie było jej w salonie, ale na szczęście leżała na łóżku w sypialni ze słuchawkami w uszach i nad czymś myślała. Nie zauważyła, że wszedłem więc pomału ją przytuliłem od tyłu. Wyjęła słuchawki i spojrzała na mnie.

-O przyszedłeś. I co ? Nic. Wiedziałam, że mnie nie lubi...
-Oj nie kochaniutka mylisz się. On stoi za drzwiami.

*Perspektywa Klaudii*

-Za drzwiami ?!
-Tak.

Zerwałam się jak głupia z łóżka i poleciałam zobaczyć czy on tam faktycznie jest. Gdy go zobaczyłam rzuciłam się na niego.

-Przepraszam cię. Martwiłem się, że nie będziesz chciała mnie widzieć.
-To ja przepraszam bo nie słusznie cię oskarżyłam.
-Ja chcę ci coś powiedzieć ...
-Mianowicie ?

I w tym momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Czułam jak ktoś mnie podnosi i otworzyłam oczy.

-Klaudia ? Hej ? Okej ?
-Co się stało ?
-Straciłaś przytomność. Ale jest dobrze? Ile palców widzisz?
-Dwa.
-Uff... Jezu wystraszyłaś mnie. Nie rób tak więcej.
-Ale ja nawet nie wiem jak to się stało.

Wstaliśmy pomału i Pit wpatrzył się w moje oczy.




-Misiaczku chcę ci powiedzieć, że ...

I w tej chwili do pokoju wszedł Dziku.

-Klaudia.... ktoś przyszedł do ciebie się spotkać.
-Do mnie ?
-Taak..- Kubiak spuścił głowę.

Podchodzę do drzwi i co ?! Mój ojciec.

-Po jaką cholere tu kuźwa przylazłeś ?
-Chcę pogadać.
-Weź wypchaj się swoim pieprzeniem i wyjdź stąd!!!
-Ale..
-Wychodzisz albo dzwonie na policje.
-No dobra.

I poszedł. Jezus ! Siadłam załamana na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam jak na to zareaguje Michał z Piotrem.

-Kto to był?- zapytał Nowakowski.
-To mój ojciec.
-Czemu mi nie powiedziałaś do cholery, że on jeszcze żyje ?!- wydarł się Misiek.
-Bo nie chciałam o tym nikomu mówić. Tylko Piter wiedział...
-Grrr... okej spokojnie. Przepraszam. Emocje.
-Nic się nie stało.
-Dobrze to ja idę już spać.

Poszłam do łazienki umyłam się i ubrałam piżamę po czym weszłam do swojego cieplutkiego łóżka i usnęłąm.


-------------------------------------------------------
Hejka hejeczka :D
Przepraszam za 20 dniowy brak jakiegokolwiek oznaku życia na blogu, ale cisną z nauką i masakra wogóle, a jak w weekend chcę coś wrzucić to nie bo są zawody i tak co tydzień. Nareszcie zebrałam się do kupy i napisałam. Wrzucam w piątek bo w niedziele i jutro mam zawody i nie będe miała czasu :( Myślę, że długi i staram się pomału poprawiać wszystkie błędy, które ktoś (przepraszam, ale nie pamiętam nazwy ;c) wypisał w komentarzu :D Dziękuje za wszystkie wyświetlenia ^^ Postaram się już co niedzielę wrzucać rozdziały. Jeszcze jutro zapraszam na Włosko- Francuski :D --->Link

Buziaki i do zobaczyska :**











niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 6

*Perspektywa Michała*

Klaudia już dawno wyszła z domu i nie ma jej i nie ma. Nie wiem co mam zrobić. Najgorsze myśli krążą mi po głowie. Zakłopotany swoimi myślami siedziałem bezsilny na sofie i czekałem, aż przyjdzie. Jedyne czego się doczekałem to był telefon... numer nieznany.... spodziewałem się wszystkiego. Wziąłem głeboki oddech i odebrałem go.

-Dzień dobry z tej strony pięlegniarka Monika Winiarska. Czy rozmawiam z Panem Kubiakiem ?
-Tak.
-Pańska siostra.... miała wypadek i jest w bardzo ciężkim stanie.
- Zaraz przyjadę. Dziękuję za informację.

Moje życie stanęło na krawędzi. Przecież to nie możliwe, żeby miała tak cholernego pecha. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala. Wbiegłem do niego jak idiota. Zapytałem jakąś laskę na recepcji:

-Przepraszam. Michał Kubiak. Jest tu moja siostra.
-Klaudia Kowalewska ?
-Tak to ona.
-Narazie jest w sali nr 273.
-Dziękuje bardzo.

Poleciałem na drugie piętro i moim oczom ukazał się Nowakowski. Siedział podparty o ścianę.




-Ej Pit co jest ?- zapytałem.
-Bo... to moja wina. To przeze mnie jest ten wypadek. To ja ją zraniłem. Przeze mnie może zginąć albo się nigdy nie obudzić ! Rozumiesz ?!- wykrzyczał te słowa.
-Że co ? Ona może się nigdy nie obudzić ?!
-Tak mi powiedział ten pieprzony lekarz.
- Ale... to nie możliwe!- załamałem się

Siedzieliśmy w ciszy obok siebie. Żaden z nas nie wiedział co ma zrobić. Nagle podszedł do nas lekarz:

- Chcecie do niej wejść ?
-Tak. A lepiej jest z Klaudią?
- Jak narazie. Poniosła spore obrażenia. Jeśli będzie tak jak jest teraz to może w ciągu 3-4 dni wyjdzie. Gdy się obudzi.

Po tych słowach weszliśmy do sali. Leżała taka bezbronna. Pit usiadł koło niej i chwycił ją za rękę. Odrazu wiedziałem, że oni są w sobie zakochani. Nowakowskiemu łzy leciały po policzkach. Musiałem coś zrobić. Zagadać ? Ale jak ? Żeby go nie urazić. Żeby mnie dobrze zrozumiał. Żeby ... za dużo gadam za mało robię. Podeszłem do niego bliżej gdy zrobił coś czego się nie spodziewałem.
Tak poprostu ją pocałował.



Nagle otworzyła oczy. Piter aż nie wiedział co ma powiedzieć. Podeszłem koło niego i szepnąłem mu do ucha:

-No dawaj. Zrób to widać że ją kochasz.

Zdziwił się na moje słowa. Zrobił dziwną minę i chwycił Klaudię za ręce. Ona jedynie uśmiechnęła.



*Perspektywa Klaudii*

Gdy rzekomo "byłam nieprzytomna" i tak nasłuchiwałam to wszystko o czym gadał Misiek z Pitem słyszałam. Nagle udało mi się otworzyć oczy. Głowa mnie bolała strasznie. Nowakowski stał koło mnie wraz z Kubiakiem i nagle chwycił mnie za ręce.

-Klaudia chcę ci powiedzieć, że...

I w tym momencie do sali wszedł lekarz z taką miną, że wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

- O widzę, że Pani wraca do życia.- powiedział śmiejąc się z nami- Twój stan się coraz bardziej poprawia. Dobrze na nią widocznie działacie chłopaki.
-Miło to słyszeć doktorze- tym razem swoje trzy grosze wtrącił Dzik.
-Muszę cię ukraść na chwilę na badania, więc panowie proszę wyjść.
-To my przyjdziemy jutro. Papa Klaudia.- krzyknęli.
-Paaa !!

I tak poszłam na badania, po czym szanowny lekarz oznajmił, że jutro może mnie wypuścić pod warunkiem, ze się będę oszczędzać. I tak nic z tego nie będzie bo nie po to wychodzę z tego gówna, żeby siedzieć z tyłkiem na kanapie obżerając się czipsami. Leżąc tak usnęłam i myśląc usnęłam.


Następny dzień z perspektywy Pita

Obudziłem się rano pełen pozytywnej energii. Wczoraj mało brakło a wyznałbym Klaudii to co do niej czuje. A może to był znak że jeszcze nie pora ? Nie wiem. Poczekam z tą decyzją. Wstałem, ubrałem się i nie budząc Michała wyszedłem do szpitala.

30 minut później...
Wszedłem do szpitala. Podeszłem pod salę i zamarłem. Nie było tam Klaudii. Spanikowany pobiegłem na recepcję zapytać gdzie teraz jest Klaudia. Powiedzieli, że wyszła dzisiaj rano i przyjechał po nią jakiś ciemny brunet i blondyn. Odrazu wiedziałem, że to się źle skończy. Zadzwoniłem do Dzika, ale ten imbycel nie odebrał bo zapewne spał. Szybko wróciłem do domu i wparowałem do pokoju Miśka i zacząłem mu krzyczeć do ucha:

-Ty idioto! Klaudia zaginęła a ty debilu nawet telefonu nie odbierzesz !
-Że co ku**a ?!!! - Krzyknął spadając z łóżka.
-W szpitalu powiedzieli, że jakiś brunet i blondyn przyjechali po nią.
-To są ci co kiedyś ją w tym domu przetrzymywali ! Ona opowiadała mi o nich, że ..
-Przestań pierniczyć tylko rusz swoje 4 litery ! I jedziemy tam !


Kilka godzin później

Chodziliśmy tak po mieście i nic. W pewnym momencie w krzakach usłyszałem głos Klaudii.
Podeszliśmy pod nie i siedziała tam Klaudia we własnej osobie.


*Perspektywa Klaudii*

-JEzus ! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy !- powedzieli gdy mnie zoabczyli.
-Oni znowu mnie zabrali. Ale uciekłam, a że nie znam zbyt drogi "powrotnej" to ukryłam się tutaj. Ale możemy wracać ?
-Tak jedziemy Misiek.

Wróciliśmy do domu. Cały dzień był przed nami. Chociaż teraz to w zasadzie popołudnie. Piter podał propozycje abyśmy obejrzeli film. Oglądaliśmy "Szybcy i wściekli 7" bardzo mi się spodobał. Po nim siatkarze wymyślili, że się przejdziemy do restauracji na kolacje. Gdy weszliśmy i rozmawialiśmy zachciało mi się pić więc poszłam zamówić sobie coś. Przy barze stanął jakiś chłopak taki wyglądał na ... nawet nie wiem... Podszedł do mnie, a ja nie wiedziałam kto to jest bo był zakapturzony. Bałam się.

-Ejjj... przepraszam.. ty jesteś z Michałem Kubiakiem i Pitem ?
-Tak a coś się stało proszę pana?
-Proszę tylko nie pan. Michał Winiarski. Dla przyjaciół Winiar.- podał mi ręke.
-A czemu pan... znaczy Winiar czemu jesteś w kapturze ?
-Bo wszystkie dziewczyny jak mnie widzą to odrazu chcą zdjęcie, ale to chyba nie tutaj...
-Możliwe. Poczekaj chwilkę.

Zamówiłam w końcu to picie i wróciłam wraz z Winiarem do chłopaków. Powspominali dawne lata i wróciliśmy do domu. Poszłam do łazienki się umyć, pożegnałam chłopaków i już miałam iść spać gdy...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy co ??? :D
Witam !
Kolejny rozdział :D
Wogóle nie mam ostatnio na nic czasu ale uznałam, że muszę wam coś wrzucić :D
LUDZIE ! KAŻDY KTO TU WEJDZIE PROSZONY JEST O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA NA FACEBOOKU (POD POSTEM) LUB POD ROZDZIAŁEM, ŻEBYM WIEDZIAŁA, ŻE KTOŚ TO CZYTA ! :D No xD Z góry mówię, że musicie wyczekać kolejnej niedzieli, aby zobaczyć co się stanie. xD

Zapraszam na mój nowiutki blog--------> http://ten-jeden-brakujacy-kawalek-puzzli.blogspot.com
Mieszanka włosko- francuska z małym naciskiem na włoska :D
Serdecznie zapraszam :*
Buziakiiii :3

niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 5

*Perspektywa Klaudii*

Gdy ich zobaczyłam odrazu wiedziałam, że to nie skończy się dobrze.

-Michał chodźmy stąd. Proszę.
-Czemu ?
-Bo oni tu idą...
-Jacy oni ?!
-No ci co mnie bili ...
-To idziemy.

Wracaliśmy do domu. Po powrocie padłam zmęczona na łóżko i poszłam spać.

Obudziłam się rano trochę zakłopotana Pitem. Szybko się ubrałam i poszłam do pokoju Nowakowskiego. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Po chwili otworzył mi je przyjaciel.

-Cześć. Co cię do mnie sprowadza ?- zapytał uśmiechnięty i zdziwiony.
-Możemy porozmawiać ? Proszę.
-Tak jestem sam więc siadaj.

Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Siedzieliśmy w ciszy,ale w końcu musiałam zacząć.

-Pit. Bo.... ja... wtedy co ... nawet nie wiem od czego mam zacząć.- łzy napływały mi do oczu.
-Klaudia może od początku zacznij.
-No w sumie to przyszłam ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś bo tego jest tak dużo, że nie mam pojęcia jak ci się odwdzięcze.
-Przecież to nie problem. A tak wogóle to ja też ci chciałem coś wyznać...
-Ale co ?
-Przepraszam cię. Za to co wydarzyło się jak do mnie dzwoniłaś. Bo to była siostra mojego dobrego kolegi, która rzekomo się we mnie zakochała tylko i wyłącznie dla kasy. I robiła wszystko żebym tylko chciał z nią być. Jeszcze raz przepraszam.
-Już mnie przepraszałeś.
-Ale za coś takiego musiałem cię jeszcze raz przeprosić. Może napijesz się czegoś ?
-Nie dziękuje. Ja już pójde. - Powiedziałam nieśmiało i kierowałam się w stronę drzwi, ale nagle ktoś a mianowicie Piter chwycił mnie za rękę i stanęłam przodem do niego. Nasze usta były zdecydowanie za blisko. Bałam się tego co może się stać za chwile. Nowakowski patrzył się na mnie i wyszeptał:
-Wiesz, że mi się podobasz ?

Po tych słowach nasze usta się zetknęły. To była piękna chwila, ale po chwili Pit oderwał swoje usta od moich. Czułam się wspaniale, lecz uznałam, że zasługuje na piękniejszą ode mnie.

-Ja już muszę lecieć do zobaczenia.

Ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju i jak cień po cichu że by nie obudzić Michała weszłam do nas i zapłakana siedziałam na łóżku nie wiedząc co robić.





Nagle ktoś położył swoje dłonie na moich ramionach. Obróciłam się i zobaczyłam Kubiaka.

-Kto cię zranił ? Powiedz to zniekształcę mu mordę.
-Misiek nikt mnie nie zranił. Poprostu muszę wiele spraw przemyśleć.
-Chodzi o Pitera ?
-Nie.
-Siostra rozmawiasz z bratem. Myślisz, że taki ciemny jestem i nie widzę, że po pierwsze chodzi o niego, a po drugie się zakochałaś ?
-Nie zakochałam się.
-Zakochałaś bo widzę.
-Nie prawda !
-Ehhh... chyba mi się nie uda wygrać z tobą. No chodź przytul się no.- zrobił te swoje maślane oczka kotka z Shreka.
-No dobra.

Leżałam wtulona w Dzika i nie ukrywam, że było mi dobrze, ale coś musiało przerwać tę miłą chwilą a mianowicie przyszedł ten wielkolud Cichy.

-Klaudia mozemy pogadać ?

Popatrzyłam się na brata, którego mina sama za siebie mówiła, że mam iść. Wstałam i wyszłam za drzwi. Stanęłam obok niego.

-No to o czym chcesz porozmawiać ?- spytałam wkurzona.
-Jeśli to nic dla ciebie nie znaczyło to przepraszam.
-Pit ja ... sam wiesz, jak wygląda moja przeszłość. Narazie jest okej tak jak jest i nie mam zamiaru narazie nic zmieniać. Muszę się skupić na znalezieniu jakiejś pracy czy coś. Bardzo cię lubie i niech tak narazie zostanie.
-Ale pamiętaj, że gdyby się coś stało to możesz na mnie liczyć.
-Dobra, ale idź już.

I po tych słowach poszedł. Wróciłam do pomieszczenia i rozpłakałam się na dobre. Kogo ja oszukuje ? Przecież ja się zakochałam.- takie myśli krążyły mi po głowie. Nie wiedziałam co robić więc poszłam na spacer. Zapłakana szłam i nie zauważyłam go. Jedyne co pamiętam to światło i krzyk...

*****
Witam xD
Tak wiem strasznie krótki, ale niestety brak weny. :( mało czasu i szkoła -_- Nie obiecuje ale może w tygodniu jak znajdę wolną chwilę ... xD Czekam na 5 komentarzy -----> kolejny rozdział. Nie liczą się moje :* pozdrawiam a rozdział dedykuje Sportslivee Julian bo jej słowa motywują mnie jak żadne   :*** ^^