niedziela, 18 października 2015

Rozdział 4

*Z perspektywy Klaudii*

Obudziłam się w nie swoim łóżku i trochę mnie to zdezorientowało. Wstałam i poszukałam swojej walizki po czym wyciągnęłam ubranie, w które się ubrałam.



Tak mi się spodobała, że musiałam ją ubrać. Gdy zeszłam na dół taka wystrojona zobaczyłam siedzących przy stole brata i kuzyna. O czymś rozmawiali, ale gdy podeszłam zmienili temat. Siadłam obok nich. Nastała grobowa cisza. Nikt się nie odzywał. W końcu Matt przerwał tę ciszę.

-I jak ? Wyspałaś się ?- spytał mnie Anderson.
-Tak. - byłam strasznie zakłopotana. Nawet nie wiem czemu- A dlaczego jak tutaj weszłam zmieniliście temat rozmowy ?
-Nie ważne- szybko wtrącił Misiek.
-Okeeejjj... Michał wiem, że coś knujecie i ja się dowiem.- powiedziałam śmiejąc się.
-Wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie. A narazie to idę zrobić śniadanie.- wykrzyczał Matthew.
-Dobra. Tylko domu nie spal !- od samego rana Dziku miał dobry humor.

Ja jednak po cichu wróciłam i wybrałam numer do Pita. Strasznie za nim tęskniłam.

-Halo ?- zapytał głos jakiejś zdyszanej dziewczyny.
-Dzień dobry. Z kim rozmawiam ?
-Z narzeczoną Piotrka. A pani to?
-Już nie ważne. Do widzenia.- rozłączyłam się.

Poprostu wiedziałam, że moje życie nigdy nie będzie idealne. Jakieś dziwnie uczucie przepłynęło przeze mnie gdy ta laska powiedziała, jest narzeczoną Pita. Może ja faktycznie byłam zakochana ?
Nie nie nie. To przeszłość. Muszę o tym zapomnieć. Nagle usłyszałam krzyki i śmiechy z dołu. Wyszłam z pokoju zalana łzami i zobaczyłam Kubiaka rzucającego mąką w Andersona. Śmiali się na cały dom, ale gdy weszłam do kuchni ucichli.

-Klaudia co się stało ? Czemu płaczesz ?- zapytał mnie brat.
-Nic.
-Przecież widzę. Powiesz mi ?
- No .. booo... - rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-No już spokojnie. - Przytulił mnie do siebie. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Nagle poczułam, że muszę iśc do łazienki. Strasznie źle się czułam. Zauważyłam ostatnio, że przytyłam, ale to nie może być prawda. Szybko wyjęłam z torebki test i to co zobaczyłam było przerażające. Jestem w ciąży... Załamałam sie.




To nie może być prawda. I co ja powiem Miśkowi ?| Nie moje życie jest okropne ! Nie mogę za nic urodzić tego dziecka ! To nie jest możliwe ! Nie nie nie ! Słyszę czyjeś kroki. Czemu ta łazienka nie jest zamykana ?! Cholera no to wpadłam.


*Perspektywa Michała*

Wystraszyłem się zachowaniem Klaudii. Uznałem, że może coś pewnie musi szybko zrobić, ale strasznie długo jej nie było. Przestałem się rzucać z Mattem i pobiegłem szybko do łazienki. Zastałem tam nieprzytomną Klaudię.

-Co się stało ? Halo słyszysz mnie ?- nic. Spanikowany zadzwoniłem na pogotowie, które po chwili przyjechało. Zabrali Klaudię, a ja pojechałem z nimi.

-Wie pan co się stało ?- zapytała pielęgniarka.
-Nie wiem. Nagle pobiegła do łazienki i długo jej nie było więc poszedłem tam i zobaczyłem ją nieprzytomną.


2 godziny później...

Niczego lekarze nie chcieli mi powiedzieć, a ja samotny siedziałem na krześle i miałem okropne myśli. Po chwili podeszła do mnie pielęgniarka.

-Pan Kubiak ?
-Tak.
-Pańska siostra prawdopodobnie myślała, że jest w ciąży.
-CO ?! Przecież to nie możliwe !
-Ale ona została zmylona. Pańska siostra ma białaczkę.
-Nie to nie może być prawda !
- To dopiero początek ale jeśli Pan się zgodzi to możemy ją teraz operować i możliwe, że się wybudzi oraz pozbędzie początków tej choroby i wyzdrowieje.
-Zróbcie wszystko byle była by zdrowa !

Załamany siedziałem tam całe popołudnie i po kilku godzinach usnąłęm.


Obudziłem się rano w szpitalu. Zacząłem szukać pielęgniarki, aż w końcu znalazłem.

-I co z moją siostrą ?!
-Pańska siostra jest już wybudzona i zdrowa. W samą porę zdążyliśmy ze wszystkim.
-Jezus ! Dziękuje pani bardzo ! Moge do niej wejść ?
-Tak oczywiście.

Pobiegłem ile tchu miałem i wpadłem do sali. Klaudia patrzyła się w moją stronę.


*Perspektywa Klaudii*




Michał wszedł do sali. Usiadł koło mnie, a ja się mocno w niego wtuliłam.

-Michał bo ja ci chcę coś powiedzieć..
-Ja wszystko wiem. Jesteś zdrowa w 100%.
-Alee...
-Nie ma żadnych "ale". Jutro cię mogę wziąść do domu.
-To super. Misiek dziękuje.
-Za co ?
-Za wszystko.


2 tygodnie później...

Wróciliśmy już do Polski. Obecnie pojechaliśmy do Spały, ponieważ strasznie nam się nudziło w domu. Poznałam lepiej Fabiana i Bartka. Wszystko sobie z Pitem wyjaśniliśmy i dalej się przyjaźnimy. Dziku wraca do siebie, ale jeszcze nie trenuje. Chłopaki są na treningu, więc pójdę się ubrać i umalować. Włożyłam na siebie coś luźnego, w czym jest mi wygodnie.





I zeszłam na dół popatrzeć jak chłopcy trenują. Siadłam koło Miśka, a on mnie przytulił i powiedział:

-Już nigdy, ale to przenigdy nie dam, aby ktoś ci coś zrobił. Pamiętaj.
-Pamiętałam, pamiętam i zawsze będę pamiętać.
- Wiesz może to dziwnie zabrzmi, ale kocham cię Klaudia.- po tych słowach pocałował mnie.
-Misiek nie jesteśmy w pokoju...
-No wiem. - przytulił mnie jeszcze bardziej. W tym momencie czułam się szczęśliwa.

Po skończonym treningu poszliśmy z Miśkiem do pokoju. Stałam oparta o barierki na balkonie i podziwiałam krajobraz. Nagle Kubiak nieśmiało chwycił mnie za ręke.


-Klaudia wiem, że to może głupio zabrzmieć ale nie zostawie cię siostra.
-Ja ciebie też - poczym wtuliłam się w niego.

Staliśmy tak, aż w końcu zawędrowaliśmy spacerkiem do parku. Było tak ślicznie. Cieszę się, że mam takiego brata. Jeszcze takiego odważnego i Reprezentanta kraju. Moje życie pomału wraca do czasów takich jak ponad 10 lat temu jeszcze przed wypadkiem. Nagle zobaczyłam ich... wiedziałam, że to się nie może dobrze skończyć...

****
Witam wszystkich ! :*
Myślę, że rozdział się spodoba <3
Jestem wredna wiem kończę w takim momencie xD
Wiem wiem, że bohaterem miał być Cichy Pit, ale poprostu kocham Kubiaka i nie mogę się mu oprzeć. *-* Dobra bo za dużo zdradzam xD
Do następnego :*
Buziaki ;)











niedziela, 11 października 2015

Rozdział 3

*Perspektywa Klaudii*

Kilka dni później gdy Pit już wyszedł ze szpitala i siedział na treningu postanowiłam wyjść na miasto. Przeszłam się na spacer słuchając muzyki. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Z myślą że to Pit wyjęłam go z kieszeni ale ku mojemu zdziwieniu wyświetlił się nieznany mi dotąd numer.

-Halo ?
-Cześć Kinga to ja Michał Kubiak. Muszę z tobą porozmawiać dzisiaj jak najszybciej to ważne.
-Oczywiście to kiedy i gdzie ?
-Może u mnie za 15 minut ?
-A podasz mi swój dokładny adres ?
-Tak ul.Rzeczna 40/3.
-Okej zaraz będę.

Że niekoniecznie wiedziałam gdzie jest Rzeczna popytałam przechodniów i przy okazji natknęłam się na nich. Na tych gości którzy kiedyś ... nie chcę nawet o tym myśleć szybko zwróciłam się w drugą stronę i zaczęłąm biec ale oni niestety mnie zauważyli i biegli za mną. Biegłam co sił w nogach. Nagle patrzę napis na budynku: ul. Rzeczna 40. Szybko skręciłam do klatki a ku mojemu szczęściu przed klatką stał Michał.

-Klaudia ! Co to za ludzie ?
-Szybko chodźmy na górę.

Weszliśmy po schodach, a następnie usiedliśmy w salonie i pijąc kawę musiałam się tłumaczyć. Po wszystkim Misiek dał mi spokój ale nie dokońca.

-Klaudia. Wiem że to trudne ale pamiętasz wypadek swoich rodziców ?
-Pamiętam.
-A pamiętasz może jak twoi rodzice rozmawiali o tym, że masz brata ?
-Nic nie wiem na ten temat !
-No bo właśnie ... Najłatwiej będzie jak przeczytasz ten list.

Kubiak dał mi do ręki kopertę, którą otworzyłam i zaczęłam czytać:



Droga Klaudio !




Pewnie nic nie pamiętasz. Nie wiedziałam czy dotrwam tej chwili i czy będę miała odwagę ci powiedzieć, że masz brata.
Nazywał się Michał Kowalewski, ale ze względu, że ojciec go nie chciał zmienił mu nazwisko na Kubiak.
Przekazałam mu ten list, że gdy nas zabraknie żebyś go przeczytała. Myślę, że da ci to w odpowiednim momencie i zrozumiesz to wszystko. Wiemy, że pewnie jest ci teraz bardzo ciężko, ale zawsze jestem z tobą. Kocham cię córciu i wierzę że założysz kochającą się rodzinę i będziesz szczęśliwa. Kocham Cię.

Twoja Mama


Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie. Przez te 10 lat które mieszkałam w samotności w lesie...

-Michał ja .. jaaa - rozpłakałam się.
-Wiem, że ci trudno, ale nie złość się na mnie proszę !
-Michał... ja .... nie wiem co powiedzieć...- szlochałam
-Twój ojciec mnie nienawidził bo nie chciałem iść w jego ślady i przejąć biuro, lecz ja marzyłem o przyszłości związanej z siatkówką. Bił mnie za to i nieraz uciekałem z domu i szedłem na treningi. Mama wiedziała o wszystkim. Nic ojcu nie mówiła, ale jak pewnego razu wróciłem w środku nocy po imprezie to ojciec wyrzucił mnie z domu. Nie wiedziałem co mam zrobić, ale przyjął mnie mój kuzyn, a w zasadzie nasz. Wtedy przez kilka miesięcy przeprowadził się z rodzicami do Polski, a na codzień mieszka w USA. Nasza przeszłość jest bardzo trudna.
-A jak się nazywa nasz kuzyn ?
-Matthew Anderson ma 28 lat brata, siostrę i gra w siatkówkę i to od niego się nauczyłem grać.
-Michał pomożesz mi ?
-Zawsze.

Przytulił mnie. Poczułam ciepło na sercu. Nareszcie poczułam, że ktoś mnie potrzebuje, a przynajmniej miałam takie wrażenie.

-Misiek a mogłabym zostać u ciebie ?
-Tak. Pit o tym wszystkim wie.
-Tylko wiesz ja nie mam pracy, żadnych kosmetyków, ubrań a ni nic.
-To pojedziemy na zakupy. Chodź.
-No dobrze.

Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do Centrum handlowego. Michał kupił mi kilka bluzek, spodnie, ciepłą zimową kurtkę, buty i kosmetyki. Poprostu byłam przeszczęśliwa !

-To co ? Możemy pójdziemy na kawę ?
-Jak chcesz - opowiedziałam.

Więc poszliśmy do kawiarni na kawę i lody. Cały czas w głowie myślałam o Andersonie. Nawet nie wiem jak wygląda, nigdy go (chyba) nie widziałam na oczy.

-Michał ?
-Tak ?
-A pojechalibyśmy kiedyś do USA ?
-Akurat mam tydzień wolnego. Możemy jutro jechać.
-No dobrze ale jeszcze chciałabym podjechać do Nowakowskiego i mu podziękować.
-Okej to jedziemy ?
-Spoko.

Zadowolona wsiadłam do samochodu i podjechaliśmy pod blok Pita, weszłam na górę i zapukałam ale go nie było. Wróciłam na dół i po kilku minutach znalazłam się w domu Michała i włożyłam wszystkie rzeczy do walizki, po czym Kubiak także i ruszyliśmy na lotnisko w celu wylotu do USA.


10 godzin później..

Jesteśmy w USA. Na lotnisku czekaliśmy na taksówkę. Nagle podjechało na parking czarne Audi i wysiadł z niego wysoki brunet.

-Klaudia idziemy chodź.
-Ale przecież tutaj nie ma żadnej taksówki !- powiedziałam
-A widzisz tam takiego wysokiego człowieka opartego o drzwi auta ?
-No widzę.
-To jest Matt twój kuzyn.

Bez słowa chwyciłam walizkę i podeszłam z bratem do kuzyna.

-Cześć Matt !
-Witaj Michał ! I jak ? Co się stało, że mnie odwiedziłeś ?- zapytał Anderson uśmiechając się w moją stronę.
-Przyjechałem z siostrą bo bardzo chciała cię poznać.- wyszczerzył się Kubiak.
-Cześć. Matt Anderson.
-Klaudia .... - zawahałam się czy mam powiedzieć Kowalewska czy Kubiak. Jak powiem Kowalewska to może się wiele dopytywać.
-Kowalewska.- odparł Dziku.
-Jednak jej nazwisko zostało.
-Tak, ale nie wracajmy do tego.
-Okej to jedziemy do mnie ?
-Oczywiście- odezwał się Michał

Pojechaliśmy do centrum Chicago i weszliśmy do małego domku Matt przydzielił mi mały pokój na piętrze i wykończona padłam na łóżko i usnęłam.


***********
Witam z 3 :D
Wymęczoną, a ze względu na to, że musiałam jeszcze czytać lekturę na jutro i dostałam książkę Pawła Zagumnego, która jest strasznie interesująca :D Polecam. Troszkę namieszałam i jak narazie jest szczęśliwie więc trzeba będzie to skończyć i coś zepsuć xD Możliwe że jeszcze wrzucę zaniedbanego Michała Kubiaka------> http://tylkoambitninapodiumstaja.blogspot.comBuziaki i do następnego :D :*

/Kinia

sobota, 3 października 2015

Rozdział 2

*Perspektywa Klaudii*

Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadajace do pokoju przez okno, ale moje lenistwo w tym cieplutkim domu sięgnęło granic. Odwróciłam się na drugi bok, przykryłam głowę poduszką i leżałam trochę, a nie było mi to dane bo obudził mnie budzik Nowakowskiego.

- Cholera! Nie wyłączyłem tego budzika! Głupi jestem. I teraz nici z mojego spania. - tyle usłyszałam z tego co krzyczał na siebie we własnej sypialni.

Uznałam że wygramole się z tego super łóżka i zrobię coś pożytecznego i przygotuje dla nas śniadanie. Wyszłam z pod kołdry i szybkim krokiem udałam się do łazienki w której w 5 minut się ubrałam i uczesałam. Gdy po chwili otworzyłam w kuchni lodówkę... moja mina była bezcenna. Ta lodówka była pełna co dla mnie było nowością po tylu latach. Machnęłam szybkie kanapki i położyłam je na stoliku. Podeszłam do sypialni Pita i przez szpare w drzwiach zobaczyłam że rozmawia przez telefon.
Odeszłam od drzwi i zaczęłam jeść śniadanie. Bardzo mi smakowało. Po chwili do pokoju wszedł Pit uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Dzień dobry. Wyspałaś się? - zapytał
- Oczywiście. Jeszcze raz ci niezmiernie dziękuję za wszystko. Zrobiłam ci śniadanie.
- Nie trzeba było.
- Jakoś muszę się odwdzięczyć.
- Klaudia? A nie przeszkadzało by ci gdyby dzisiaj na obiad przyszedł Bartek?
- Jaki Bartek ?
-Bartek Kurek kolega z klubu.
- Spoko nie ma problemu.

Przez trochę gadaliśmy o niczym co przerwał nam dzwonek do drzwi. Nowakowski wstał z kanapy i otworzył drzwi w ktorych stanął Kubiak z Kurkiem i Drzyzgą.

- Siema ! Co wy tu robicie ?
-Ja przyjechałem odwiedzić kolegów. Nie cieszysz się ? - spytał Kubiak
- Nie wiedzieliśmy że masz gościa.
- Nie ma problemu chodźcie.

Nieśmiało podeszłam do drzwi się przywitać. Każdy miło sie uśmiechał nawet ja co było nie codziennym widokiem. Rozmawialiśmy całe popołudnie i wieczór. Chłopaki wyszli ok.21 a ja skorzystałam z okazji i wyszłam na chwilę na spacer. Podziwiałam widoki i cieszyłam się że w końcu ktoś się mną zainteresował. Zmęczona poszłam spać.

***
O godzinie 5:48 obudził mnie huk dobiegający z kuchni. Niechętnie wstałam z łóżka i zobaczyłam coś co zachwiało we mnie wszelkie nadzieję. Coś przez co się załamałam. Rozpłakałam się jak dziecko i nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko odszukałam telefon i zadzwoniłam gdzie trzeba. Po kilku minutach siedziałam w pojeździe i jechałam do pewnego budynku w którym ostatni raz byłam gdy moi rodzice zginęli w wypadku. Przeraziłam się. Wystraszona wysiadłam z pojazdu i weszłam do tego okropnego budynku. Weszłam na 2 piętro i czekałam na wiadomość której nie chcieli mi podać. Nie miałam pojęcia co ze mną dalej będzie.
Czekałam kilka godzin i nic. Wyszłam się przejść ale spotkałam ich ... Tych samych ludzi co kiedyś kazali mi cpać, molestowali mnie i bili cały czas. To było straszne. Uciekłam więc spowrotem do budynki i ledwo żywa siedziałam w nim. Usnęłam na krześle przed salą w której leżał Pit. Tak siedzę w szpitalu. Nie wiem co dalej będzie. Nagle rozdzwonil się jego telefon.
Odebrałam niechętnie...

- Halo
- Yyyy dzień dobry z kim rozmawiam ?
-Klaudia Kowalewska z tej strony
- Michał Kubiak znamy się prawda ?
-Tak.
-Możesz mi podać Pita ?
-Niestety nie.
-Dlaczego?
-Pit leży w szpitalu a ja siedzę pod salą nr. 12 i czekam na jakieś wiadomości od 3 godzin ale nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem rozdziną. Proszę pomóż mi. Przyjedź proszę.
- Okej zaraz będę.

Po pół godzinie Michał przyjechał i podszedł do mnie. Siadł obok i milczał. Nagle z sali wybiegł lekarz.

- Państwo znacie Pana Piotra Nowakowskiego?
-Tak.
-A kim dla niego jesteście?
-Ja jestem kuzynem.
- Panie Kubiak proszę mówić prawdę.
- Ehh...- westchnął Misiek.
- A co się z nim dzieje ?
-Więc tak Pan Piotr za mało przebywa na świeżym powietrzu przez co do jego organizmu dostaje się niewiele tlenu. Pod wpływem za małej ilości tlenu w mieszkaniu zemdlał i narazie czuje się nieźle ale nie możemy go pod żadnym pozorem wypuścić przez min. 1 dzień.

Załamana siadłam na krzesło i się rozpłakałam. Nie wiedziałam gdzie się mam na ten minimum jeden dzień zatrzymać. Moje życie chwilowo zamarło.

- Czemu płaczesz? - spytał Michał.
- A Ty byś nie płakał gdybyś od 10 lat nie miał rodziców i mieszkał w lesie po czym zabierał rzeczy ze sklepów i uciekał całe życie przed złem i okrutnym losem ?- nieświadoma że krzyknęłam to na cały głos i obok stała policja która odrazu zaczęła biec w moją stronę.
- Czy ja dobrze słyszałem? - spytał jeden z funkcjonariuszy
- Niech Panowie nic jej nie robią. Miała wyjątkowo trudne dzieciństwo. Ja zapłacę wszystkie koszty.
- No dobrze. Niech będzie Do widzenia.-  poszli.

Zastanawiałam się dlaczego Michał postawił się za mną.

- Czemu to robisz ?- zapytałam
- Bo chce Ci pomóc - powiedział i przytulił się do mnie. Dziwnie się czułam w tym momencie.

- Witam witam ! Piotr się obudził może chcecie państwo wejść do niego ?- zapytał doktor.
- Tak oczywiście.
- Zapraszam.

Weszliśmy do środka i rzuciłam się na Pita.

- Przepraszam.
- Ale za co ?
-Jak myślisz? - powiedział Pit i przytulił mnie mocno.

*********
Witam z wymęczoną 5.
Napisana bo coś trzeba wrzucić ^^
Myślę że się spodoba xD
Trochę namieszalam xD
Pozdrawiam ;* :3
/Kinia

5 komentarzy -----> 3 rozdział :D