2 miesiące później...
Byłam bardzo zadowolona z siebie, że zostanę matką. Ale jedna rzecz mnie strasznie niepokoiła. Z dnia na dzień czułam się co raz gorzej... budziłam się w środku nocy... ciągły ból brzucha i pleców...
Zaczynałam się wykańczać. Piter zawsze był ze mną na dobre i na złe. Jednak nawet on już nie wiedział co robić. Dzisiaj był 12 lutego. W czerwcu mniej więcej w drugim tygodniu zaplanowano poród. Moje samopoczucie było okropne.
*Perspektywa Nowakowskiego*
Siedziałem sobie na treningu już dobre 2 godziny. Nie wiedziałem co mam robić. Strasznie się nudziłem. Ciągle myślałem o Klaudii. Taka delikatna dziewczyna... jednak trener zrzucił mnie na ziemie.
-Hej Piter!- machał do mnie- żyjesz jeszcze?
-Tak tak.
-Idź do domu. Odpocznij.
-Dobrze dziękuje trenerze.
Szybko się przebrałem i wyszedłem z hali. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu po drodze wstępując do sklepu po zakupy. Po 30 minutach wszedłem do domu i rzuciłem zakupy na kanapę. Zdjąłem buty i kurtkę po czym olśniło mnie gdzie jest Klaudia? Wchodzę do sypialni i jest. Leży na łóżku i płacze uśmiechając się jednocześnie. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Usiadłem na łóżku i położyłem dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się w moją stronę z łzami w oczach.
-Ej co się stało?
-Byłam dzisiaj u lekarza...
-I co?
-To będzie córka i syn.
-To super nie cieszysz się?
-No bo jest pewna komplikacja...
-Jaka?!
-To nie jest Twoje dziecko.
-Wiedziałem. Po prostu wiedziałem.- wstałęm z łóżka i uderzyłem głową o ścianę.- Wynoś się stąd natychmiast! Nie chcę cię widzieć!
-Ale daj mi doko...
-Nie. Wyjdź. Już
*Klaudia*
Po tym co usłyszałam wybiegłam z pokoju i zgarniając po drodze kurtkę i torebkę wybiegłam z domu. Udałam się na przystanek. Akurat za 15 minut miałam autobus w stronę domu Niko. W oczekiwaniu na niego pisałam do Pencheva czy jest w domu jednak tak, żeby niczego się nie domyślił.
KLAUDIA:
Hej Niki jesteś w domu? :D Dawno się nie widzieliśmy i może bym wpadła?
NIKOLAY:
Cześć tak jestem w domu :D Możesz wpaść :*
KLAUDIA:
Oki to ja za 20 minut będę :*
NIKOLAY:
Ok to czekam ;3
Schowałam telefon do torebki i weszłam do autobusu. Patrzyłam w stronę okna i łzy leciały mi bez opamiętania. Nie dał mi dokończyć nawet i na dobrą sprawę gówno wie. Taaa nic nie wie! Nie wie jak to się stało, nie wie przez kogo... założyłam kaptur i wysiadłam pod domem Niko na przystanku. Podeszłam do furtki i zadzwoniłam. Brama się otworzyła i weszłam do środka. Głowę miałam spuszczoną i twarz zasłonioną włosami. Przeszłam przez próg i wskoczyłam Penchevowi w ramiona.
-Ej mała co się stało? Hejj?- pomachał przed moimi oczami.
-Piotrek.
-Co Piotrek?- spytał troskliwym i wkurzonym tonem.
Opowiedziałam mu całą sytuację. Nie wiedziałam co zrobi. Jednak on wstał i wyciągnął telefon. Wykręcił numer i czekał na odpowiedź. Bałam się, że zaraz zrobi taką awanturę, że nie wiem. Niestety...
*Nikolay*
Po tym co usłyszałem miałem ochotę mu przywalić. Po prostu nerwy mi puszczały. Wziąłem telefon i wykręciłem numer do tego nędznego debila. Jeden sygnał, drugi... odebrał.
-Czy ty ku*** do reszty postradałeś zmysły?! Czy ty wogóle jesteś gotowy na dziewczynę?! A co wogóle na żonę! Idioto za kogo ty się uważasz?!
-No fajnie ale jak ona mnie zdradziła i teraz ma dziecko no to sory ale nie będą z tą puszczalską laską rozmawiał.
-Wiesz co się wogóle stało?!
-No nie myślisz chyba, że jestem taki głupi!
-No to co się stało?! No proszę mów!
-No zdradziła mnie.
-A właśnie, że nie!
Wykrzyczałem mu co się stało a on nagle spanikowany, że straci Klaudię. Miał w tym momencie problem bo ona wogóle nie chciała do niego wracać. Była załamana. Jedyne co zrobiła to położyła się na kanapie i płakała. Nie byłem w stanie nic zrobić. Jedynie mogłem czekać....
-*-*--*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Dzień dobry po chyba 3 miesięcznej nie obecności sama nie wiem jak dawno tutaj byłam. No to macie coś takiego trochę kiepsko wyszło no ale może coś z tego się podoba. Wena siadła i brak pomysłu. Miłej lektury i widzimy się za tydzień ;D