*Perspektywa Michała*
Gdy zajechałem do szpitala zapytałem pani na recepcji:
-Dzień dobry. Przepraszam przywieziono tu moją siostrę Klaudię. Mogę wiedzieć gdzie ona jest?
-Proszę wolniej. A kim pan jest dla niej?
-No bratem no.- co raz bardziej się denerwowałem.
-Klaudia Kowalewska?
-Tak tak to ona.
-Jest na blogu operacyjnym.
-Ale jak to?!- krzyknąłęm
-Niech pan zapyta dokładnie jakiegoś pana, który stoi przed salą. Powiedział, że jest rodziną.
-Aha dobrze.
Załamany podbiegłem na górę. Pierwsze kogo zobaczyłem to Pita. I to było takie załamanie jak go zobaczyłem. Z drugiej strony się wściekłem.
-Nowakowski coś ty cholera znowu narobił!
-Ja ?! Popatrz na siebie ! A co byś zrobił gdyby do twojego domu zanim dobrze otworzyłeś drzwi szybko wparowało 2 mężczyzn?! Co?!
-Co?! Pobiłbym ich! A ty nawet się nie ruszyłeś!
-Dobra zamknij mordę!
-Ty cwe...
Już mu miałem przywalić. Nagle wywieźli z sali Klaudię. Cała była posiniaczona. Biedna. Martwiłem się o nią. Przewieźli ją na zwykłą salę, do której na szczęście mnie wpuścili. Wszedłem do niej i usiadłem obok. Po chwili po przeciwnej stronie łóżka znalazł się ten idiota.
-Co ty tu jeszcze robisz?
-Ja? Może dalej chcesz na mnie drzeć pysk?!
-Tak! Chce ! I masz jakiś problem?!
-Mam!
Zaczęliśmy się tłuc. Gdyby nie lekarz przechodzący obok to chyba bym go zabił. Wyprosił nas z sali i powiedział, że jeśli się ogarniemy to możemy wejść. A jak nie to mamy kierować się ku wyjściu.
*Perspektywa Nowakowskiego*
Gdy lekarz poszedł od razu wszedłem do sali. Ona leżała taka bezbronna, ale wydawało mi się, że ona mruga. Nagle otworzyła oczy, które miała pełne łez.
-Co ?! Dalej ci na mnie tak cholernie zależy?! Jakoś mi się wydaję, że byś mnie wtedy obronił.- rzuciła spojrzenie pełne smutku i złości jednocześnie.
*Perspektywa Klaudii*
W momencie, w którym powiedziałam Pitowi swoje zdanie... mam nadzieję że zrozumiał i wie co czuje do niego. Złość, smutek, żal, zawiedzenie... Nigdy nie sądziłam że miłość może tak ranić. Chciałam się podnieść lecz poczułam ogromny ból. Nie mogłam złapać oddechu. Poczułam jak znowu tracę przytomność...
*3 DNI PÓŹNIEJ*
Zaczęłam pomału się przebudzać. Nie wiedziałam jaki jest dzień, miesiąc nic!
Tym razem nie czułam bólu. Podniosła do i rozejrzałam po sali. Nikogo mi było. Spojrzałam na telefon, który wskazywał
-Że co?! Jest 6:57 ? 6 grudnia? O maj gasz! - w myślach mówiłam sama do siebie.
Wykręciłam numer do brata. Chciałam jak najszybciej to zobaczyć.
-Halo? Kto mówi? Jak poważna jest sprawa że musi Pan dzwonić o 7??
- Siostry już nie chcesz usłyszeć?- zapytałam uśmiechając się na twarzy
- Klaudia?! Nic Ci nie jest?!
-Nie. Mógłbyś przyjechać?
- Już tylko się zbiorę. Gdzieś za 30 minut będę. Okej ?
- Okej. Czekam. Papa
- Papa Klaudia
Odłożyłam telefon na bok. Patrzyłam w sufit po około pół godziny przyjechał Kubi.
- Jestem. Co się stało?
- Piter na pewno mnie nie kocha.
- Jak to Piter cię nie ko...
To co zobaczyłam w drzwiach było nie w uwierzenia...
***
Dobry dobry! Witam was 😧 z wymęczonym rozdziałem xD ale szczerze mówiąc nie jest najlepszy :c niestety wena siadła ;/ miłego czytania :D